Obecnie po niemieckich drogach jeździ zaledwie ok. 3 tys. aut na prąd (na ponad 40 mln zarejestrowanych pojazdów). Do roku 2020 samochodów elektrycznych ma być już milion, a dekadę później nawet 6 mln.
Do urzeczywistnienia planu będą konieczne ogromne pieniądze. Niemiecki rząd www.bundesregierung.de zamierza przede wszystkim podwoić swoje wsparcie dla rodzimych koncernów motoryzacyjnych – do 2 mld euro rocznie. Te pieniądze mają być przeznaczone wyłącznie na badania nad nowymi technologiami, a zwłaszcza na skonstruowanie wydajniejszych, pojemniejszych, lżejszych i tańszych baterii. Obecnie akumulatory stanowią bowiem nawet 1/3 ceny samochodu elektrycznego.
– Nie przewidujemy za to dopłat dla klientów, którzy zdecydują się kupić auto na prąd. Stworzymy inny rodzaj zachęt – powiedziała Angela Merkel. Użytkownicy samochodów produkujących mniej niż 50 g dwutlenku węgla na kilometr (elektrycznych czy napędzanych etanolem) będą przez 10 lat zwolnieni z podatku drogowego, a w miastach będą mogli korzystać z buspasów.
Kanclerz Merkel nie wspomniała jednak o jednej rzeczy: z jakich źródeł ma pochodzić prąd, który będzie napędzał miliony nowych aut. Przedsięwzięcie będzie ekologiczne, jeśli energia będzie produkowana przez siłownie atomowe. Jeśli z elektrowni opalanych węglem, emisja CO2 znacznie się zwiększy.