"Europejskim standardem jest obecnie pełna gwarancja dwuletnia, ale i ona przestaje wystarczać klientom, dlatego producenci coraz częściej decydują się na jej rozszerzenie" – twierdzi Robin Googyer, analityk rynku motoryzacyjnego z firmy Roadtodata.

Reklama

Gwarancyjną wojnę nieświadomie wywołali Japończycy, pewni jakości swoich aut tak bardzo, że już na początku lat 90. zaczęli oferować na nie trzyletnią gwarancję ograniczoną przebiegiem 100 tys. km. W tym czasie Europejczycy działali w myśl zasady "szybko sprzedaj i szybko zapomnij”.

Klientom salonów oferowali zaledwie roczną gwarancję i to często nieobejmującą pewnych elementów samochodu, które - jak na złość - psuły się najczęściej. "Dziś na rynku nie przetrwałby żaden koncern prowadzący taką politykę. Producenci muszą pokazywać, że nie boją się wziąć za swoje samochody długoletniej odpowiedzialności" - twierdzi Robin Goodyer.

Gdyby rzeczywiście długość gwarancji świadczyła o niezawodności auta, to niepokonanym liderem na tym rynku byłaby... koreańska Kia. Jej najnowszy model Cee’d, którego produkcja rusza właśnie na Słowacji (do sprzedaży w Polsce trafi w grudniu), ma aż siedmioletnią gwarancję (pięć lat na całe auto i dodatkowe dwa lata na zaspół napędowy). To absolutny rekord!