Ka wygląda jak uprzyjemniający życie gadżet. Zawadiacko patrzy na świat przez duże, kocie reflektory. Tył? Cóż, wiedzą, jak zgrabnie "zapuszkować" bagażnik. Kabina - wyjęta z żurnala i kropka. Słowem Ford, wykorzystując podzespoły fiata 500 i pandy, ulepił niezłe ciacho.
Silniki? Na razie nie da się zaszaleć tak, jak w przypadku innych, większych fordów. Mimo to łatwo znaleźć coś dla siebie. Producent zakłada, że benzynowy motor 1.2/69 KM będzie najczęściej kupowaną odmianą. Jednostka spala ponad 20 proc. mniej paliwa w porównaniu do silnika 1.3 z pierwszej generacji "kaczki".
Chętni na turbodiesela dostaną napęd 1.3/75 KM. To pierwszy motor wysokoprężny w historii modelu ka. Autko ma zużywać średnio ledwie 4,2 litra paliwa na 100 km jazdy. Oba silniki pochodzą z arsenału Fiata.
>>>Zobacz najlepsze auta używane
Mało tego, krążą wieści że przed tymi, dla których przyspieszenie jest bezcenne, Ford najpewniej postawi gorącą wersję ST. Mocy dostarczy benzynowe 1.4 turbo - podobny motor w fiacie 500 Abarth ma 135 KM i aż 206 niutonometrów. Efekt? Piorunujący - zryw do "setki" trwa mniej niż 8 sekund. Hm… taka nowa ka ST bez zadyszki pożre większych od siebie.
Wyposażenie - dwa warianty (ambiente i titanium). Ludzie z Forda obiecują, że wnętrze wypełnią miękkie, przyjemne w dotyku materiały plus kilka gadżetów np. audio od Sony. Na życzenie zamiast dachu założą wielką szklaną szybę. Lista dodatków - długa.
Produkcja drugiej generacji sympatycznej "kaczki" startuje oficjalnie 25 września 2008 r. (czwartek). Od tego momentu do końca roku z zakładu w Tychach wyjedzie ok. 20 tys. samochodów. Kiedy produkcja rozkręci się na dobre wtedy rocznie Ford wypuści w świat 120 tys. sztuk nowego ka.
>>>Kupili 1000 aut… których nie ma
Jednak zanim maluch z polski trafi do kierowców, wcześniej czeka go oficjalna premiera na październikowym salonie samochodowym w Paryżu. Cena? W Niemczech samochód ma kosztować 9750 euro (ponad 31 tys. zł).