Do wypadku na przejeździe kolejowym w podpoznańskim Puszczykowie doszło na początku kwietnia 2019 roku. W karetkę pogotowia, która utknęła na torach między opuszczonymi rogatkami, uderzył pociąg. Zginęli 30-letni lekarz i 42-letni ratownik medyczny. Kierowca z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala.
Prokuratura oskarżyła kierowcę karetki Sebastiana S. o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby. Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Proces mężczyzny ruszył w październiku ub. roku.
Sąd Okręgowy skazał we wtorek Sebastiana S. na karę 4 lat pozbawienia wolności. Orzekł wobec niego zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 6 lat, oraz zapłatę nawiązki po 50 tys. zł dla oskarżycieli posiłkowych.
– Zdaniem sądu tutaj próba przerzucenia odpowiedzialności na ewentualną awarię rogatek nie jest niczym uzasadniona. W ocenie sądu nic nie wskakuje na to, aby w dniu zdarzenia rogatki były uszkodzone – zadziałały prawidłowo, były zamknięte tak jak należy – podkreślił w uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Spaleniak.
Dodał, że nie ulega też wątpliwości, że oskarżony, wjeżdżając na przejazd kolejowy, naruszył zasady ruchu drogowego w sposób umyślny.
– Informacje, które przed sądem przedstawiał i oskarżony i niektórzy z pracowników pogotowia, że istnieje jakiś "zwyczaj", który pozwalał na to, że dróżnicy otwierali przejazd karetkom pogotowia, zamiast długotrwałego oczekiwania, budzi niepokój sądu. Bo jeżeli sąd jest w stanie zrozumieć, że tego rodzaju praktyki w sytuacji, w której przejazd kolejowy jest obsługiwany przez dróżnika, czyli osobę, która bierze na siebie odpowiedzialność, że może być w tej chwili przejazd jeszcze otwarty dla karetki pogotowia, która śpieszy gdzieś z pomocą – tak w tym przypadku przejazd kolejowy automatyczny nie jest w stanie zareagować na sygnały świetlne czy dźwiękowe i spowodować automatycznie, że on będzie w tym momencie otwierał się, udzielając pierwszeństwa przejazdu dla karetki pogotowia – mówił sędzia.
– Zdaniem sądu tego rodzaju praktyki nie są prawidłowe, a przynajmniej nie powinny mieć miejsca w sytuacjach, w których jest automatyczny przejazd kolejowy i omijanie zapór, które na takich przejazdach są dzielone na cztery szlabany, jest absolutnie czynnością nieprawidłową, prowadzącą do zagrożenia dla życia i zdrowia innych osób – dodał.
Sędzia wskazał jednak, że sam fakt naruszenia umyślnego zasad ruchu drogowego nie powoduje, że sam czyn, samo przestępstwo zostało popełnione w sposób umyślny. – Sąd nie podziela tu poglądów oskarżycieli posiłkowych, że oskarżony wjeżdżając na przejazd kolejowy przewidywał i godził się z tym, że dojdzie do katastrofy w ruchu lądowym. Przyjmując tego rodzaju sposób myślenia i sposób wnioskowania, musiałby sąd przyjąć również, że oskarżony liczył się z tym, że sam również zginie podczas tego ewentualnego zderzenia z pociągiem – zaznaczył.
Wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu nie jest prawomocny.