Limuzyna Antoniego Macierewicza mknęła w środku dnia, bo o godzinie 14.00, przez sam środek Warszawy. To zdaje się nie miejsce i pora na rozwijanie prędkości – relacjonuje Super Express, który publikuje wideo z przejazdu służbowego auta polityka PiS.
– Ruszyłem za limuzyną, po chwili na liczniku miałem 117 km/h, a i tak nie udało mi się jej dogonić. To wyglądało, jakby ktoś urządził sobie wyścigi! – relacjonuje rozbrajająco reporter.
Czyli dozwolona prędkość została przekroczona przynajmniej o 67 km/h. A to wystarczy, by policja zatrzymała prawo jazdy na 3 miesiące. Pytanie: kto w przypadku konfrontacji z drogówką wyszedłby obronną ręką? Kierowca auta ŻW, czy paparazzi?
Tabloid twierdzi, że szofer samochodu Żandarmerii Wojskowej, którym podróżował przewodniczący komisji smoleńskiej, już kolejny raz próbował uciec paparazzi.
– Także wtedy kierowca próbował mnie zgubić. Wykonywał niebezpieczne manewry, zrobił kilka kółek wokół ronda, a później kluczył po osiedlowych dróżkach. Gdy już dojechaliśmy na miejsce, kierowca podszedł do mnie i agresywnym tonem zapytał, "czy mam problem" – przyznał fotoreporter gazety.