Koronawirus ściągnął czarne chmury nad motoryzację. Z najnowszej analizy Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów ACEA wynika, że przynajmniej 1 110 107 osób pracujących w tej gałęzi przemysłu może stracić pracę. Podana liczba Europejczyków, którym grozi wyrzucenie na bruk obejmuje jedynie ludzi zatrudnionych bezpośrednio u producentów samochodów, ciężarówek i autobusów. ACEA wskazuje, że zwolnień będzie jeszcze więcej, ponieważ kryzys uderzy też w poddostawców sektora motoryzacyjnego. A wszystko przez wydłużające się przestoje fabryk (trwające od 2 do 6 tygodni) i drastyczny spadek popytu na samochody.

Reklama

Analitycy ACEA wyliczają, że dotychczasowe straty produkcyjne w UE i Wielkiej Brytanii spowodowane zamknięciem fabryk wynoszą co najmniej 1 231 038 pojazdów. Obecnie średnie zawieszenie produkcji to 16 dni roboczych. – Straty będą oczywiście rosły, jeśli przestoje zostaną przedłużone lub kolejne zakłady wstrzymają pracę – wskazuje ACEA.

Fabryka samochodów / Jeep

Z zestawienia przygotowanego przez ekspertów wynika, że kryzys wywołany pandemią koronawirusa najmocniej uderza w Niemcy – tam pracę może utracić niemal 570 tys. ludzi (straty produkcyjne to prawie 360 tys. aut). Francja ma przed sobą widmo 90 tys. nowych bezrobotnych (-113 tys. pojazdów). Włochy to ponad 69 tys. zwolnień. Szwecja – 67 tys. osób bez pracy. W Hiszpania zatrudnienie może stracić 60 tys. ludzi (straty produkcyjne to prawie 238 tys. aut). Wielka Brytania stoi przed zlikwidowaniem ponad 65 tys. etatów. Czechy – 45 tys. bezrobotnych.

– Sektor motoryzacyjny musi zmierzyć się z kryzysem jakiego jeszcze nigdy nie doświadczył. Naszym priorytetem jest ochrona zdrowia i miejsc pracy niemal 14 mln Europejczyków zatrudnionych w tej branży – powiedział Eric-Mark Huitema, dyrektor generalny ACEA, który w liście do Komisji Europejskiej zwrócił się z prośbą o wsparcie dla producentów i dostawców w dobie pogłębiającego się kryzysu.

W Unii Europejskiej przemysł motoryzacyjny w 229 fabrykach zapewnia 2,6 mln miejsc pracy. Razem z łańcuchem poddostawców to 13,8 mln etatów.

Polska? "Może nie być czego ratować"

Reklama

W Polsce o pracę może obawiać się niemal 17,3 tys. osób zatrudnionych w sektorze motoryzacyjnym – szacuje ACEA, a straty wywołane kryzysem oblicza na 43,5 tys. pojazdów. Zakłady nie produkują już od 15 dni.

Przypominamy, że produkcję zwiesiły fabryki FCA samochodów w Tychach oraz silników w Bielsku-Białej. Grupa PSA wstrzymała taśmy w Gliwicach (Opel Astra) i w Tychach (gdzie powstają silniki). Toyota także zawiesiła prace w polskich zakładach. O wstrzymaniu taśm poinformował również Volkswagen. W ślad za wielkimi firmami poszli także poddostawcy.

Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego rządową tarczę i jej rozwiązania uznaje za niewystarczające i wykluczające z pomocy liczne firmy, niezależnie od ich wielkości.

– Branża motoryzacyjna to mikro-, małe-, średnie- i duże przedsiębiorstwa, cała sieć powiązanych ze sobą podmiotów. To jeden z najważniejszych sektorów gospodarki, gdzie bankructwo jednego podmiotu pociągnie za sobą kolejne – powiedział Jakub Faryś, prezes PZPM. – Dokonując wielkiego wysiłku, aby utrzymać łańcuchy dostaw oczekujemy podjęcia realnych działań, które ochronią przed dramatycznymi gospodarczymi i społecznymi skutkami epidemii. Niedostateczne i tylko teoretyczne instrumenty wsparcia spowodują, że w perspektywie najbliższych tygodni tysiące osób zostanie bez pracy i środków do życia. Sami nie udźwigniemy kosztów walących się rynków zbytu, zerwanych łańcuchów dostaw oraz absencji w zakładach – na liniach produkcyjnych nie da się wprowadzić pracy zdalnej – zauważył.

PZPM ocenia, że w ratowaniu sytuacji w branży skuteczna może okazać się wymierna pomoc finansowa państwa w zapewnieniu wynagrodzenia dla pracowników wszystkich firm sektora motoryzacyjnego (kwoty znacznie przekraczające kilkadziesiąt miliardów zł oferowane przez rząd Morawieckiego). Za niezbędne eksperci uznają wprowadzenie rozwiązań podatkowych i zusowskich przynoszących natychmiastowy efekt. Zachowanie obecnego zatrudnienia umożliwiłyby także nowe mechanizmy rozliczania czasu pracy.

– Dziś tysiące firm stoi w obliczu zawieszania produkcji i sprzedaży, zwalniania pracowników, zamknięcia działalności i ta sytuacja pogłębia się z każdym dniem. Dotyczy to zarówno bardzo dużych przedsiębiorstw jak i jednoosobowych działalności gospodarczych – ocenił Faryś. – Jeśli pomoc nie zostanie wprowadzony natychmiast, za kilka tygodni może nie być czego ratować. Pomoc dla szeroko pojętej branży powinna być traktowana jako inwestycja w przyszłe przyspieszenie rozwoju gospodarczego. Bo kiedy kryzys się skończy, to polska gospodarka – a w tym branża motoryzacyjna – będzie jedną z pierwszych, ponownie rosnących i powracających na ścieżkę wzrostu – skwitował prezes PZPM.

FCA Poland Tychy / Fiat / Ireneusz KAZMIERCZAK