- Chciałam kupić właśnie taką hondę. Czarną, z tego rocznika. Szukałam jej rok - na WP.pl wspomina właścicielka auta. - Zimą 2007 roku zadzwonił do mnie pan Maciej z komisu. Powiedział, że ma dla mnie samochód.
O tym, że auto należało do Donalda Tuska kobieta dowiedziała się już po podpisaniu umowy. Za samochód dała 22 tys. zł.
- Jak już podpisaliśmy wszystkie dokumenty, to pan z komisu powiedział mi, do kogo należał samochód. Miał trochę zarysowane drzwi i powiedział nawet coś takiego: To pewnie Kaczor porysował - przypomina sobie. – Było bardzo dobrze utrzymane, nie mam zastrzeżeń. - Choć wymagało nieco sprzątania – dodaje.
Teraz samochód ma przejechanych ponad 250 tys. km, wcześniej - 180 tys. km.
"Kupca na hondę Donalda Tuska pani Joanna już ma. Chętny jest gotów zapłacić 7 tys. złotych", informuje też WP.pl.