Kamera zainstalowana w aucie Tomczaka zarejestrowała serię niebezpiecznych manewrów. Ciężarówki wyprzedzały się pod górę, na zakręcie i zakazach. Auta jadące z przeciwnej strony ratowały się ucieczką na pobocze.
Dzięki monitoringowi stacji paliw policji udało się ustalić, kto siedział za kierownicą tych tirów. Jeden z nich pochodzi z Węgier. Teraz ma być przesłuchany. Drugi z szalonych szoferów jest Polakiem - sam zgłosił się na policję. Obaj mogą stracić prawo jazdy.
Mundurowi planują też skierować wniosek do sądu o ukaranie kierowców za stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym. Poza grzywną sąd może zdecydować o zakazie prowadzenia przez nich pojazdów na terenie Polski.