Koncern Volkswagen jest uwikłany w skandal z manipulowaniem pomiarami emisji tlenków azotu w swych samochodach z silnikiem Diesla. Przypominamy, że oprogramowanie pozwalające na manipulacje wykryli Amerykanie.
Jakby tego było mało, na początku listopada koncern poinformował, że podczas homologowania około 800 tys. pojazdów mogło dojść "do nieprawidłowości przy określaniu wartości emitowanego dwutlenku węgla" (red. w konsekwencji podawano zbyt niskie wartości zużycia paliwa). Stwierdzono to podczas trwającego wewnętrznego dochodzenia.
Teraz przedstawiciele Volkswagena poinformowali, że wewnętrzne śledztwo dotyczące nowych pojazdów z rocznika 2016 pozwoliło ustalić konkretne modele samochodów w których posunięto się do manipulacji. Łącznie jest to ponad 430 tys. aut z roku modelowego 2016 (lista modeli z podziałem na marki koncernu znajduje się niżej).
Audi, Seat, Skoda i Volkswagen. Który silnik?
Jeśli chodzi Volkswagena to sprawa dotyczy 281 617 aut osobowych i 17 253 modeli użytkowych; spis obejmuje takie modele jak polo, golf, golf sportsvan, jetta, scirocco, touran, passat, CC, tiguan, caddy i T6. W przypadku Skody to 83 282 sztuk, na liście jest fabia, rapid, yeti, octavia oraz superb. Hiszpański Seat to ibiza, toledo i leon (łącznie 32 161 sztuk aut tej marki). W Audi chodzi o najmniejszy model A1 (15 733 sztuk).
Z informacji podanych przez koncern VW wynika, że nieprawidłowości w danych dotyczących emisji CO2 wykryto w silnikach benzynowych: 1.0 TSI (95 KM, 115 KM), 1.2 TSI (105 KM) 1.4 TSI (125 KM, 150 KM), 1.8 TFSI (180 KM), 2.0 TFSI (220 KM, 300 KM).
W przypadku silników Diesla to: 1.4 TDI (75 KM, 90 KM, 105 KM), 1.6 TDI (110 KM, 115 KM, 120 KM), 2.0 TDI (110 KM, 150 KM, 184 KM, 190 KM).
Przedstawiciele koncernu Volkswagen twierdzą, że o efektach dochodzenia zostaną poinformowane odpowiednie urzędy, co ma pozwolić na jak najszybsze skorygowanie danych dotyczących emisji CO2. Te informacje trafią także do importerów oraz partnerów handlowych.
Śledztwo trwa dalej
Jednak to nie wszystko. Trwają ustalenia w jakim stopniu sprawa dotyczy samochodów ze starszych roczników. Według aktualnego stanu wiedzy chodzi o podaną już wcześniej łączną liczbę 800 tys. aut.
Koncern Volkswagen w specjalnym oświadczeniu twierdzi, że pozostaje w kontakcie z instytucjami podatkowymi i skarbowymi w różnych krajach tak, by w wypadku obciążeń podatkowych zależnych od wartości emitowanego CO2 to koncern bezpośrednio pokrył dodatkowe koszty, a nie kierowcy.
Ludzie z Wolfsburga zapewniają, że użytkowanie pojazdów nie jest w żadnym stopniu niebezpieczne. Finansowe ryzyko wcześniej oszacowano wstępnie na 2 miliardy euro.