Jak stwierdzono po wypadku, sprawca był nietrzeźwy (miał 2,15 promila alkoholu we krwi), w jego organizmie były też ślady spożycia amfetaminy i marihuany. Ponadto, przekroczył dozwoloną prędkość o 30 km na godzinę i prowadził samochód bez okularów leczniczych, do czego był zobowiązany orzeczeniem lekarskim.
W wyniku wypadku zginęło pięć dorosłych osób i dziecko, w tym policjant, jego żona i syn. Dwoje kolejnych dzieci trafiło do szpitala. Chłopiec, który w wypadku stracił rodziców, był w stanie ciężkim i wymagał opieki na oddziale intensywnej terapii, stan zdrowia dziewczynki był lepszy. Dzieci opuściły szpital na przełomie stycznia i lutego.
Mateusz S. przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Jak informowała wcześniej prokuratura, S. twierdził, że 1 stycznia do trzeciej nad ranem pił alkohol, a 30 grudnia palił marihuanę. Wyraził skruchę i twierdził, że był to nieszczęśliwy wypadek.
S. w 2006 r. zatrzymano na rok prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu. Mężczyzna był też karany za przestępstwo przeciwko mieniu. Miał ukraść w 2012 r. niedużą sumę pieniędzy.
Jeśli sąd bez przeszkód przesłucha wszystkich kilkunastu świadków i nie pojawią się nowe wnioski dowodowe, to Mateusz S. jeszcze w czwartek usłyszeć wyrok - zapewnił rzecznik sądu sędzia Michał Tomala.