Komendant warszawskiej straży miejskiej Zbigniew Leszczyński wpadł w oko fotoreporterów "Faktu". Efekt? W opinii bulwarówki szef granatowych mundurów podczas jednego tylko kursu z domu do pracy powinien dostać 22 punkty karne i otrzeć się o zabranie prawa jazdy! Jakim cudem?
Z relacji gazety wynika, że komendant wyjechał służbowym autem rano w kierunku siedziby straży na Woli. Niemal na starcie, na wąskiej, lokalnej drodze, gdzie dozwolone jest 50 km/h, szef SM przyspieszył do niemal 80 km/h. Zaraz potem przy kiepskiej widoczności wyprzedzał autobus. I to nie dość, że na zakazie, to jeszcze na... przejściu dla pieszych. Do tego tabloid dodał jazdę buspasem oraz zaśnieżone, nieczytelne tablice rejestracyjne.
Co na to policja? - Wyprzedzanie jakiegokolwiek pojazdu na przejściu dla pieszych jest zakazane. Taryfikator przewiduje za to przewinienie 10 punktów karnych - powiedziała w rozmowie z dziennikiem Iwona Jurkiewicz ze stołecznej policji.
Fakt wylicza, że za takie wyczyny na drodze, poza 22 punktami karnymi, kierowca powinien dodatkowo dostać 800 zł mandatu. Jeśli komendant ma na swoim koncie jakieś stare punkty wówczas może stracić prawo jazdy.
Gazeta twierdzi, że zdjęcia dokumentujące przejazd komendanta trafią do specjalistów z zakresu ruchu drogowego.
- Jeśli okaże się, że ten kierowca złamał przepisy, to poniesie konsekwencje - zaznacza Jurkiewicz.