Do testu, zorganizowanego przez "Gazetę Wrocławską" stanęli kierowca rajdowy, poseł i znany satyryk. Okazało się, że choć prawo jazdy mają już długo, to gdyby musieli wrócić do sali egzaminacyjnej, ich następnym pojazdem silnikowym byłby autobus.
Okazuje się, że zdaniem egzaminowanych pytania są niezwykle podchwytliwe. Gdy trzeba odpowiedzieć, co należy mieć w samochodzie - koło zapasowe, trójkąt i gaśnicę, można było wybrać tylko jedną odpowiedź. Okazuje się, że zdaniem twórców nowych testów, trzeba mieć koło, reszta nie jest ważna.
Mam wrażenie, że twórcy testów zbyt sztywno trzymali się suchych przepisów, a za mało brali pod uwagę względy bezpieczeństwa na drodze. Inna sprawa, że część pytań jest źle skonstruowana jeśli chodzi o zasady języka polskiego i przez to można mieć wątpliwości, czy odpowiada się poprawnie - tłumaczy "Gazecie Wrocławskiej" Jerzy Skoczylas z kabaretu Elita, który testu nie zdał. Problemy mieli też kierowca rajdowy. Zdaniem Tomasza Czajkowskiego pytania są absurdalne, a filmy dołączone do egzaminu wprowadzają zdających w błąd.
Z pytaniami poradził sobie tylko polityk PO, poseł Stanisław Huskowski. Przyznał jednak, że niektóre pytania są niejasne i wprowadzają w błąd, więc musiał "strzelać". Dlatego będzie chciał dostać wszystkie pytania i odpowiedzi od resortu transportu, by je przejrzeć i poprawić.
Nic więc dziwnego, że jeśli kłopoty z testem mają doświadczeni kierowcy, to ludzie, którzy pierwszy raz wsiadają za kółko nie mogą sobie poradzić z nowymi zasadami zdawania egzaminu teoretycznego.