Brak układu paliwowego i wydechowego, brak świec i katalizatora, brak wycieków benzyny i oleju silnikowego, a także zaawansowane systemy ochrony akumulatora – to wszystko sprawia, że samochody elektryczne są w mniejszym stopniu narażone na ryzyko zapłonu niż pojazdy spalinowe – zauważają eksperci Centrum Badań i Analiz PSPA, które w specjalnym raporcie podsumowało przypadki pożarów aut bateryjnych na świecie.
Pożar rozpala wyobraźnię
– Inspiracją do powstania raportu był pożar garażu, do którego doszło na ul. Górczewskiej w Warszawie w październiku 2020 r. – powiedział Jan Wiśniewski z PSPA. – Niepotwierdzona informacja o tym, że przyczyną ognia miał być pojazd elektryczny, samochód albo hulajnoga, odbiła się szerokim echem w mediach. Wywołało to szereg negatywnych komentarzy dotyczących rzekomo wysokiego ryzyka pożarowego związanego z użytkowaniem EV. I choć do dzisiaj informacja ta nie została potwierdzona ani zdementowana, to zdążyła wywrzeć szkodliwy wpływ na sposób postrzegania samochodów elektrycznych – stwierdził.
Po pięciu miesiącach przyczyna pożaru nadal nie została podana do wiadomości publicznej.
– Na obecnym etapie, mając na uwadze dobro prowadzonego postępowania, prokuratura nie informuje o wnioskach płynących z uzyskanej opinii biegłych – poinformowała Aleksandra Skrzyniarz, Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Pożarowi przy ul. Górczewskiej przyjrzał się Damian Kubera, rzeczoznawca ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych i twórca videobloga "It’s a Fire" w serwisie YouTube.
– Niektórzy redaktorzy portali informacyjnych pisali, że z pewnością na Górczewskiej doszło do wybuchu samochodu elektrycznego. Problem jest jeden. W tym garażu nie parkował żaden "elektryk" – zauważył Kubera. – Samochód, który na podstawie zdjęć został przez niektórych uznany za przyczynę pożaru, był spalinowy. Posiadał konwencjonalny silnik Diesla oraz wlew paliwa. Jego rozległe uszkodzenia nie były spowodowane eksplozją baterii, lecz prawdopodobnie tym, że posiadał nadwozie wykonane z aluminium, a ten metal topi się już w temperaturze ok. 650 °C. Pozostałe pojazdy zaparkowane w garażu, z uwagi na mniejszą skalę zniszczeń, były łatwiejsze do identyfikacji. Nie było wśród nich ani samochodów elektrycznych ani hybryd – wyjaśnił.
Pożary samochodów spalinowych i elektrycznych. 55 kontra 5
Z raportu amerykańskiej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) wynika, że elektrolity stosowane w akumulatorach litowo-jonowych stwarzają mniejsze lub porównywalne ryzyko zapłonu względem paliw konwencjonalnych, takich jak benzyna lub olej napędowy. Zdaniem NHTSA, trzema najbezpieczniejszymi autami na świecie są pojazdy elektryczne. Z kolei według analiz Tesli, ryzyko zapłonu BEV jest o ponad 10 razy niższe w porównaniu do pojazdów spalinowych. Z danych ujawnionych w 2018 r. wynika, że na każdy miliard przejechanych mil samochody elektryczne Tesli w Stanach Zjednoczonych ulegały średnio 5 pożarom, podczas gdy pojazdy spalinowe – 55.
– Najczęstszą przyczyną samozapłonu w pojazdach silnikowych są nieszczelności w układzie paliwowym. Wypływające paliwo może zapalić się od pojedynczej iskry – zauważa Wiśniewski. – Pożary bywają też wywołane rozgrzanym katalizatorem i jego kontaktem z podłożem, np. ściółką leśną czy suchą trawą. Podane powody mają jeden wspólny mianownik – dotyczą wyłącznie pojazdów konwencjonalnych. Samochody całkowicie elektryczne (BEV) nie posiadają układu paliwowego, świec i katalizatora, nie stosuje się w nich wysoce łatwopalnych paliw, takich jak benzyna, czy oleju silnikowego. Tym samym, nie niosą ze sobą ryzyka pożarów, które mogą być spowodowane budową i sposobem działania ich spalinowych odpowiedników – wyjaśnił.
PSPA w swoim raporcie zauważa, że samozapłony EV występują bardzo rzadko, a jeżeli już do nich dochodzi, wpływ na to mają najczęściej czynniki zewnętrzne. Przykładowo, 31 sierpnia 2018 r. w Guangzhou w Chinach samochód elektryczny Lifan 650 zapalił się spontanicznie i doszczętnie spłonął. Pożar zaczął się w dolnej części pojazdu, gdzie znajdował się akumulator. Dochodzenie wykazało, że samochód elektryczny był zanurzony w wodzie przez ponad 2 godziny po silnej burzy, która spowodowała wyciek wody do akumulatora. Później, gdy właściciel prowadził pojazd, wyciek ten mógł spowodować zwarcie wewnątrz akumulatora, co doprowadziło do ucieczki termicznej i w konsekwencji pożaru.
Z kolei 18 października 2017 r. Tesla Model S rozbiła się z dużą prędkością na betonowej barierze na autostradzie Arlberg w Austrii. Pożar rozpoczął się w akumulatorze znajdującym się w przedniej części pojazdu, w miejscu uderzenia w betonową ścianę. Analiza konkretnych przypadków dowodzi, że do zapłonu EV dochodzi rzadko nawet przy zderzeniach z dużą prędkością. Przykładowo, w maju 2018 r. w stanie Utah, USA, samochód elektryczny zderzył się ze stojącym na czerwonym świetle wozem strażackim, przy prędkości 60 mil na godzinę (97 km/h). Do pożaru nie doszło, pomimo znacznych uszkodzeń pojazdu elektrycznego, powstałych w wyniku zderzenia czołowego.
Testy zderzeniowe samochodów elektrycznych
Na rynku europejskim crash-testy samochodów przeprowadza niezależna organizacja Euro NCAP. Przebieg prób zderzeniowych jest identyczny dla pojazdów spalinowych i elektrycznych. Wnioski płynące z testów wskazują, że EV nie tylko nie ustępują poziomem bezpieczeństwa swoim konwencjonalnym odpowiednikom, ale często wypadają od nich lepiej, zdobywając wyższe noty za ochronę pasażerów.
Wyniki wspólnego projektu badań wypadków, które przeprowadziły DEKRA oraz Uniwersyteckie Centrum Medyczne w Getyndze, świadczą o wysokim poziomie bezpieczeństwa pojazdów elektrycznych. W ramach projektu zeroemisyjne Renault Zoe oraz Nissana Leaf poddano bocznym i czołowym testom zderzeniowym z prędkościami znacznie przekraczającymi te, które są powszechne w standardowych testach zderzeniowych. Wyniki pokazały, że schematy uszkodzeń samochodów typu BEV były porównywalne z pojazdami napędzanymi silnikami spalinowymi. Systemy wysokiego napięcia aut elektrycznych były niezawodnie wyłączane w razie wypadku, a pożary nie wystąpiły nawet w przypadkach silnych odkształceń akumulatora trakcyjnego.
– Samozapłony akumulatora pojazdu elektrycznego to sytuacje bardzo rzadkie, do których wystąpienia mogą przyczynić się czynniki zewnętrzne o charakterze ekstremalnym – mówi Joanna Makola z Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych. – W materiale opisaliśmy tego rodzaju sytuacje, podobnie jak inne, nierzadko zaskakujące, prawdziwe przyczyny pożarów samochodów elektrycznych, jakie ujawniły późniejsze dochodzenia. Przywołaliśmy także statystyki, które mówią same za siebie: obecnie samochód Tesla ma 1 na 2,5 mln szans na zapalenie się podczas ładowania urządzeniem Tesla Supercharger. Dotychczas ładowarki tego typu były używane 2,5 mln razy i istnieje tylko jeden raport dotyczący pożaru, który miał miejsce 1 stycznia 2016 r. na stacji superszybkiego ładowania w Gjerstad Norwegii – dodała.
Akumulatory BEV są wyposażone w kompleksowy system zabezpieczeń przeciwpożarowych. Jest on bez przerwy aktywny: zarówno gdy samochód jest zaparkowany, jak i podczas jazdy oraz ładowania. System zabezpieczeń obejmuje m.in. układ chłodzenia chroniący przed przegrzaniem akumulatora oraz wzmocnioną obudowę ochronną zapobiegającą uszkodzeniom mechanicznym. Zapora ogniowa, która oddziela moduły akumulatora, ogranicza potencjalne szkody i zabezpiecza pozostałe podzespoły pojazdu przed zapłonem. Ryzyko pożaru minimalizują także system awaryjnego wyłączania wysokiego napięcia oraz obwód, który w czasie postoju separuje napięcie akumulatora od reszty instalacji elektrycznej pojazdu.
– Czy samochody elektryczne mogą ulec zapłonowi? Tak, podobnie jak każdy pojazd mechaniczny. Czy zdarza się to częściej niż w przypadku samochodów spalinowych? Statystyki temu przeczą. Rozwój elektromobilności na szerszą skalę jest nowym trendem. Pożary samochodów spalinowych są tak powszechne, że – nie licząc skrajnych przypadków – nie stanowią nośnego tematu. Pożary EV, których na drogach jest jeszcze stosunkowo niewiele, traktuje się jako sensację. Podobnie jak informacje o samozapłonach i wybuchach smartfonów. Zamiast kierować się w tej kwestii niesprawdzonymi pogłoskami, warto bazować na faktach, a te przemawiają na korzyść samochodów elektrycznych – skwitował Jan Wiśniewski z PSPA.