Dzięki odmianie hybrydowej, Yaris okazał się numerem jeden swojego segmentu w lipcu. Dlatego okres oczekiwania na nowy samochód wydłużył się do 6 miesięcy.

Reklama

Od debiutu hybrydowej wersji miejskiego samochodu Toyoty minęły dwa miesiące.

– To auto spotkało się z takim zainteresowaniem, że praktycznie w ciągu półtora miesiąca sprzedaliśmy wszystko, co mieliśmy zaplanowane na ten rok. W tej chwili okres oczekiwania na Yarisa hybrydowego to niestety 6 miesięcy – mówi Jacek Pawlak, prezes Toyota Motor Poland.

Zdaniem szefa polskiego oddziału Toyoty, klientów kusi przede wszystkim cena (ok. 65 tys. zł), zbliżona do ceny tego samego modelu z silnikiem wysokoprężnym. Znacznie większe za to mogą okazać się oszczędności w codziennej eksploatacji pojazdu.

Reklama

– Jeśli w ciągu 100 tysięcy kilometrów możemy zaoszczędzić na paliwie około 15 tys. złotych, to jest to bardzo rozsądna inwestycja – podkreśla Jacek Pawlak. – To jest na pewno konstrukcja, która w przyszłości będzie najczęściej wybieranym napędem w samochodach.

Technologia hybrydowa ma być kluczem, który pozwoli zrealizować ambitne plany sprzedażowe na ten i kolejny rok.

– Chcemy, żeby sprzedaż w przyszłym roku była o około 30 proc. większa niż w tym roku. W tym roku zamierzamy sprzedać 21 tysięcy samochodów. W przyszłym ok. 27-28 tysięcy – prognozuje prezes Toyota Motor Poland. – Chcemy też, żeby samochody były wyposażone w naszą koronną technologię, w technologię hybrydową, która daje ogromne oszczędności.

Reklama

Jak podkreśla Jacek Pawlak, tak szybkie tempo zdobywania rynku przez samochody hybrydowe Toyoty, to efekt intensywnych prac koncernu nad nowymi technologiami.

– Toyota jest liderem, jeżeli chodzi o wydatki na badania i rozwój, ponieważ wydaje rocznie na te cel ponad 8 mld dolarów. To nie jest najwięcej ze wszystkim firm samochodowych, to jest najwięcej ze wszystkich firm na świecie – zapewnia prezes Toyoty w Polsce. – Dlatego właśnie mogliśmy w ciągu ostatnich 15 lat tak szybko rozwinąć technologię hybrydową.

I wyjaśnia, że technologia ta w coraz większym stopniu czerpie również z rozwiązań stosowanych w samochodach elektrycznych. Taka jest na przykład Toyota Prius Plug-In Hybrid.

– Wprowadziliśmy na rynek pierwsze auto hybrydowe z wtyczką. Możemy je ładować w domu. Przejechanie 100 km kosztuje nas 5 złotych, a zasięg to około 20-25 km, czyli mniej więcej tyle, ile potrzebuje 80% naszych klientów na dojazd z domu do pracy. Jednocześnie, kiedy nam się skończy energia elektryczna z akumulatorów, możemy kontynuować podróż na superoszczędnym napędzie hybrydowym przez kolejnych ponad 1000 km – tłumaczy Jacek Pawlak.

Znika tym samym problem niewielkiego zasięgu - tak powszechny w samochodach elektrycznych.

Toyota ma nadzieję, że jej produkty z powodzeniem zdobywać będą kolejne rynki. Dziś największe sukcesy odnosi w Stanach Zjednoczonych, Australii oraz w Japonii, gdzie według najnowszych danych ma około 40–procentowy udział. Duże nadzieje koncern wiąże z rynkami rozwijającymi się. Liczy na znaczny udział w sprzedaży nowych pojazdów w Chinach, Indiach, Rosji oraz w Ameryce Południowej.