Złote lata w branży rafineryjnej minęły i to, jak przekonuje część analityków, bezpowrotnie. Firmy specjalizujące się w przerobie ropy, aby przetrwać na trudnym rynku, muszą inwestować w rozwój. Jednak polskie koncerny zdają się mieć mniejsze powody do obaw. Rafineria w Płocku należy do najnowocześniejszych w Europie. Poza tym produkcja i tak nie nadąża za krajowym zapotrzebowaniem na paliwa. – Pod tym względem jesteśmy wyjątkiem – mówi wprost Maciej Gierej, były szef Nafty Polskiej.

Reklama

Polska na czele wzrostu

W odróżnieniu od rynków Europy Zachodniej Polska nie odnotowuje spadku zużycia paliw. Tam rynki paliwowe są nasycone i już praktycznie nie rosną, a wręcz się kurczą. Możemy zakładać, że większość rynków w regionie Europy Środkowej i Wschodniej będzie odnotowywać wzrost.

Dziś krajowy rynek paliwowy jest deficytowy (w praktyce deficyt dotyczy jedynie diesla, którego import sięga ok. 2 mln ton rocznie, rynek benzyn jest zbilansowany). Od 2000 roku wielkość rynku paliw w Polsce wzrosła o ok. 40 proc. Z kolei skala wzrostu mocy rafineryjnych była mniejsza. Niedobory równoważono importem. Do Polski wciąż sprowadza się dużo olejów napędowych, a to dlatego, że zużycie tego paliwa dynamicznie rośnie. Spada za to zużycie benzyn. Na rynku krajowym oscyluje ono wokół poziomu 4,2 mln ton, z tendencją spadkową.

Reklama

W Europie do roku 2000 sprzedawało się więcej benzyn niż oleju napędowego. Dziś tendencja jest jednak odwrotna. Od 10 lat globalne zużycie ON przewyższa zapotrzebowanie na benzyny i z roku na rok dysproporcja w popycie na te paliwa jest coraz wyraźniejsza. Szacuje się, że w 2020 r. zużycie diesla w Europie będzie 2,5 razy większe niż benzyn. W krajach tzw. starej UE relacja zużycia ON do benzyn będzie wynosić nawet 70/30. Eksperci podkreślają, że duży popyt wymusza na producentach zwiększenie mocy wytwórczych. Krajowe rafinerie zainwestowały więc w zwiększenie produkcji, głównie oleju napędowego.



PKN Orlen z początkiem listopada uruchomił w Płocku instalację służącą do odsiarczania oleju napędowego (HON VII). Włączenie jej w ciąg technologiczny zwiększyło o ok. 1 mln ton rocznie nominalne moce wytwórcze oleju napędowego.

Reklama

Analitycy zapewniają jednak, że nie grozi nam nadpodaż paliw na rynku. Wręcz przeciwnie, według prognoz Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego w kraju jest jeszcze sporo miejsca na paliwa, głównie właśnie na diesla. – Wzrost produkcji rafineryjnej w kraju będzie zgodny z potrzebami rynku – zapewnia Leszek Wieciech, dyrektor generalny POPiHN.

Jak tłumaczy, w Polsce mamy do czynienia z rozwojem gospodarczym i wzrostem PKB przy jednoczesnym wzroście zużycia ropy. – Międzynarodowa Agencja Energii zaznacza, że w nowych państwach UE do roku 2020 nastąpi wzrost zużycia ropy naftowej o 7 proc., przy jednoczesnym spadku zużycia w starych państwach. W naszych analizach zakładamy, że ten wzrost w Polsce będzie jeszcze wyraźniejszy – podkreśla.



Orlen bez problemów

Analitycy nie mają wątpliwości, że globalnie złoty okres dla branży rafineryjnej już się skończył. Europa staje przed poważnym problemem spadku wykorzystania mocy, a kryzys ekonomiczny z lat 2008/2009 tylko ten problem pogłębia. W ciągu najbliższych 10 lat średni wskaźnik wykorzystania mocy rafineryjnych na świecie może się obniżyć aż o 9 pkt proc. (z 84 do 75 proc.). Spadek będzie się koncentrować głównie w Europie i Ameryce Północnej. Jego przyczyn upatruje się m.in. w postępującej poprawie efektywności energetycznej gospodarek oraz stałym unowocześnianiu silników samochodowych. Ponadto do zmniejszenia popytu na paliwa już dziś przyczyniają się biopaliwa oraz kondensaty, których udział w puli paliw płynnych rośnie i dalej będzie wzrastał. Nie bez znaczenia są również zachodzące procesy demograficzne. Zamożna część społeczeństwa Europy Zachodniej po prostu się starzeje. Sytuacja w Europie Środkowej i Wschodniej jest trochę lepsza. Wzrost gospodarczy nowych krajów UE przekłada się na wzrost zużycia paliw.

Prawdopodobnie najtrudniejszy moment na rynku rafineryjnym jest jeszcze przed nami. Część ekspertów uważa nawet, że w sektorze paliwowym kryzys się jeszcze nie zaczął. Malejący popyt na paliwa w Europie wymusza coraz silniejszą konkurencję na rynkach eksportowych (głównie USA). Rośnie też presja konkurencyjna ze strony graczy z Bliskiego Wschodu i Azji.

Taki układ sił wpływa znacząco na wysokość marż paliwowych. Do tego dochodzi niewysoki dyferencjał Urals-Brent, niższy od tego sprzed 4–6 lat (w latach 2004–2006 wynosił od 4 dol. na baryłce; obecnie 1-2 dol.) i słabnący złoty. Mocna polska waluta była dotąd kotwicą dla cen paliw na rynku hurtowym, ale również detalicznym. Pytanie, jak poradzą sobie z nim krajowe rafinerie?



Umiarkowanym optymistą jest Jacek Krawiec, prezes zarządu PKN Orlen. – Sytuacja w branży naftowej obecnie jest trudna, ale umiemy sobie z tym radzić – przekonuje. Jak zaznacza, ostatnie 3 lata i walka z kryzysem uświadomiły wszystkim, że wzrost gospodarczy to tylko pewna faza, a nie stały trend.

– Biznes rafineryjny jest cykliczny. Obecnie mamy do czynienia z nałożeniem się dołków cyklów. Z jednej strony kryzys gospodarczy, z drugiej duży dołek w sektorze rafineryjnym – opisuje trend prezes płockiego koncernu.

Ucieczka do przodu

Według niego, aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości, trzeba było zmienić strategię. I PKN Orlen to uczynił pod koniec 2008 r. Nowa strategia zakłada rozwój koncernu w nowych segmentach, w których PKN Orlen nie był dotychczas obecny. – Stawiamy na rozwój nowych obszarów – wydobycia ropy naftowej i gazu oraz energetyki. Wejście w nowe, atrakcyjne segmenty działalności zmniejszy ekspozycję koncernu na cykliczność sektora rafineryjnego – wyjaśnia Jacek Krawiec.

Jeżeli chodzi o sytuację branży rafineryjnej to według prezesa Orlenu należy być optymistą, ponieważ region Europy Środkowej i Wschodniej będzie się rozwijał w tempie dwukrotnie wyższym niż gospodarki krajów Europy Zachodniej, a wzrost gospodarczy przekłada się m.in. na wzrost zużycia paliw.



Maciej Gierej uważa, że polskie rafinerie nie mają powodu do obaw również dlatego, że krajowi producenci skupili się na inwestycjach zwiększających głębokość przerobu baryłki ropy naftowej. – PKN Orlen dobrze potrafi przerabiać ropę, bo po pierwsze przerabia ją głęboko, do tzw. produktów białych, a po drugie nadmiar surowej benzyny kieruje na pirolizę, po to, by wytwarzać produkty petrochemiczne. To powoduje, że ekonomika instalacji rafineryjnych w Polsce jest na dobrym poziomie. Pod tym względem na tle Europy rodzime zakłady trzeba ocenić bardzo wysoko – tłumaczy. Jego zdaniem koncern prowadzi działania, by osiągnąć jak najwyższy stopień uzysku oleju napędowego. – I słusznie, bo produkcja diesla nie bilansuje jeszcze potrzeb rynkowych – dodaje.

Pewnym wyzwaniem dla europejskich rafinerii jest też wzrost wymagań w zakresie redukcji emisji zanieczyszczeń. Dziś paliwa silnikowe są praktycznie paliwami bezsiarkowymi. Obowiązujący próg to 10 ppm, tj. 10 cząsteczek siarki na milion cząsteczek oleju napędowego, wydaje się być raczej docelową granicą w zakresie tego parametru. Podobnie sprawa wygląda z określeniem zawartości aromatów w benzynach. Nie jest to jednak parametr zbyt trudny do osiągnięcia dla nowoczesnych i rozbudowanych technologicznie rafinerii, a do takich zaliczają się rafinerie PKN Orlen.

Dlatego dziś zaledwie 10 proc. inwestycji rafineryjnych w Europie dotyczyć będzie dostosowania do wymogów regulacyjnych, co wynika z tego, że Europa już wcześniej poczyniła niezbędne inwestycje środowiskowe. W tyle pod tym względem są kraje Europy Wschodniej. Dlatego w krajach byłej Wspólnoty Niepodległych Państw koncerny naftowe stawiają na podniesienie jakości paliw do standardu Euro 5. Spełnienie tego standardu otworzy im drogę do eksportu paliw do Unii. Rafinerie w Azji inwestują z kolei w zwiększenie mocy produkcyjnych.



Analizując programy inwestycyjne rafinerii w Europie do 2015 roku, można zauważyć, że 80 proc. inwestycji kieruje się z kolei na zwiększenie kompleksowości rafinerii, czyli m.in. zwiększenie uzysków wysokomarżowych produktów.

Wśród inwestycji Orlenu dominują inwestycje rozwojowe, które stanowią 60 proc. inwestycji do roku 2012. Za kilka miesięcy zostanie uruchomiona kolejna instalacja PX/PTA. Do tego dochodzi jeszcze wybudowana instalacja wytwórni wodoru umożliwiająca zwiększenie produkcji paliw. Pozostałe około 35 proc. to inwestycje odtworzeniowe, a 5 proc. – wydatki kapitałowe przeznaczone na projekty regulacyjne.

W sumie w 2010 roku na modernizację rafinerii i części energetycznej oraz podniesienie efektywności produkcji do poziomu wyznaczonego przez światowe benchmarki Orlen wyda około 3 mld zł.