Budowa Via Baltica nabiera tempa. We wtorek podpisano umowę na realizację jednego z ważniejszych odcinków – od istniejącej obwodnicy Ostrowi Mazowieckiej do Śniadowa. Ten prawie 20-kilometrowy fragment zbuduje za 479 mln zł konsorcjum Rubau Polska i Construcciones Rubau Hiszpania.
Zaawansowane są też przygotowania do budowy następnych odcinków. Jak informuje Rafał Malinowski z podlaskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, w ciągu kilku tygodni powinny zostać podpisane kontrakty na realizację dwóch kolejnych: od Śniadowa do Łomży i dalej do Kolna. Przed świętami Bożego Narodzenia podpisano zaś umowę na budowę samej obwodnicy Łomży, a jesienią zeszłego roku na realizację dwóch fragmentów na północ od tego miasta – aż do Szczuczyna. Teraz trzeba jeszcze zakończyć przygotowania do budowy Via Baltica na terenie województwa warmińsko-mazurskiego – od Szczuczyna przez Ełk do Raczek, czyli do istniejącej obwodnicy Augustowa. Według Karola Głębockiego z tamtejszego oddziału GDDKiA trwa teraz weryfikacja złożonych przez wykonawców ofert. Spodziewa się on, że umowy zostaną zawarte przed końcem marca. Dzięki temu cała Via Baltica będzie już miała wybranych wykonawców.
Wszystkie podpisywane w ostatnich miesiącach kontrakty mają formułę „projektuj i buduj”. Oznacza to, że na większości odcinków prace w terenie zaczną się w 2019 r. Jak jednak szacują w GDDKiA, cała ekspresowa Via Baltica od Warszawy jako S8 do Ostrowi Mazowieckiej i dalej jako S61 przez Łomżę, Ełk, Suwałki do granicy z Litwą w Budzisku zostanie ukończona na przełomie 2020 i 2021 r.
Reklama
Trasa usprawni ruch ciężarówek w stronę krajów nadbałtyckich. Dzięki powstałym przy okazji obwodnicom odetchną mieszkańcy miejscowości, które są rozjeżdżane przez setki tirów. Lokalni samorządowcy liczą też, że przyczyni się do rozwoju tych okolic, m.in. usprawni dojazd do regionów turystycznych – wschodniej części Mazur czy na Suwalszczyznę. Przejazd z Warszawy do Suwałk (ok. 280 km), który teraz zajmuje 4–4,5 godz., skróci się do ok. 2,5 godz.
Reklama
Przypomnijmy jednak, że ten przebieg Via Baltica przez długie lata nie był pewny. W czasie poprzednich rządów PiS w latach 2005–2007 forsowano wariant trasy przez Białystok (drogą nr 8). Ta trasa zakładała, że przy okazji powstanie przecinająca dolinę Rospudy obwodnica Augustowa. Wywołało to ogromne protesty, bo droga miała biec przez obszar znajdujących się pod ochroną torfowisk. Sprawą zainteresowała się Komisja Europejska.
Po przyspieszonych wyborach w 2007 r. rząd PO-PSL nie chciał ciągnąć budowy oprotestowanego wariantu. W 2009 r. Rada Ministrów ustaliła nowy przebieg Via Baltica przez Łomżę i Ełk, czyli ten, który jest realizowany teraz. W 2014 r. w końcu otwarto obwodnicę Augustowa, która powstała według nowego, omijającego dolinę Rospudy wariantu. To był jeden z pierwszych ukończonych odcinków Via Baltica.
– W tym kontekście dziwi mnie, że przedstawiciele PiS chwalą się, że Via Baltica to ich zasługa. Tak np. mówiła w 2016 r. w Łomży premier Beata Szydło – mówi Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia Siskom. – Obiecała mieszkańcom, że odetchną od ciężarówek. A przecież jeszcze 10 lat wcześniej PiS dążył do tego, by Via Baltikę budować przez Białystok i dolinę Rospudy.
Długo przeciw przesunięciu Via Baltica z Białegostoku do Łomży protestował samorząd Podlasia, który bał się, że mocno straci na tym stolica regionu. W końcu opór ustał, bo Białystok dostał obietnicę szybkiego zakończenia trasy ekspresowej do Warszawy (S8). Teraz rząd obiecuje też budowę Via Carpatia, czyli drogi S19. Z Białegostoku ma prowadzić do Lublina i przez Rzeszów do granicy ze Słowacją. Ze stolicy Podlasia ma także powstać łącznik tej trasy z Via Baltica. Na budowę tego fragmentu zapewne poczekamy najdłużej, bo trudno będzie znaleźć jego bezkonfliktowy przebieg w rejonie Biebrzańskiego Parku Narodowego.