GDDKiA testuje cierpliwość kierowców na DK10 między Szczecinem i Stargardem Szczecińskim. Na 6-kilometrowej obwodnicy Kobylanki, Morzyczyna i Zieleniewa dyrekcja zainstalowała barierę linową, która oddziela od siebie pojedyncze jezdnie w przeciwnych kierunkach. Po raz pierwszy w Polsce bariera pojawiła się na tak długim odcinku drogi "1+1".
GDDKiA
Oprócz tego bariera linowa na drodze liczącej po jednym pasie w każdą stronę znajduje się tylko na 150-metrowym odcinku zakopianki w Lubieniu, a na "siódemce" za Ostródą w woj. warmińsko-mazurskim.
Liny powstrzymują kierowców przed zjechaniem na przeciwległy pas ruchu. Problem w tym, że uniemożliwiają wyprzedzanie na całym odcinku drogi, więc można utknąć na długo np. za jadącym z pola kombajnem. W takiej sytuacji w kilka minut powstanie zator. Kierowcy jeżdżący eksperymentalnym odcinkiem koło Szczecina oficjalnych protestów jeszcze nie składali, ale w internecie już zawrzało od negatywnych komentarzy.
Reklama
Tymczasem Dyrekcja typuje nowe miejsca, w których bariera linowa ma ratować przed czołowymi zderzeniami. Lista lokalizacji jest poufna. Jak się dowiedzieliśmy, była na niej droga w Bieszczadach w rejonie miejscowości Wyżne. Bariery jednak nie będzie z uwagi na zjazdy do posesji (na razie stanął tam fotoradar, ale wciąż dochodzi do zderzeń).
Reklama
GDDKiA powołuje się na doświadczenia skandynawskie. Tyle że w Szwecji, która jest pod względem dróg najbezpieczniejsza w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, odbywa się to w układzie pasów co najmniej "2+1".
Obwodnica Kobylanki, Morzyczyna i Zieleniewa powstała w latach 2005–2007 jako jednojezdniowa droga - z rezerwą pod drugą jezdnię, na którą wciąż brakowało pieniędzy. Z jednej strony prowadzi do niej dwujezdniowy odcinek Szczecin - Motaniec, a z drugiej na "dziesiątce" zbudowano szeroką obwodnicę Stargardu Szczecińskiego. Czyli z obu stron kierowcy mogą się rozpędzić, a potem trafiają w wąskie gardło.
Dlaczego rządowi drogowcy zdecydowali się na bariery linowe kosztem przyblokowania drogi? Dyrekcja przyznaje, że postanowiła nie czekać na drugą jezdnię. – Zastosowaliśmy rozwiązanie radykalnie poprawiające bezpieczeństwo ruchu drogowego – twierdzi Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA. Jak podaje, od 2007 r. zginęło tu 14 osób, a 43 zostały ranne (w większości w zderzeniach czołowych).
Eksperci mają mieszane uczucia. – To rozwiązanie kompromisowe, ale lekko prowizoryczne zauważa llona Butler z Instytutu Transportu Samochodowego. – Ważąc racje, oceniam ten pomysł pozytywnie. Prawdopodobieństwo zderzeń czołowych zostało wyeliminowane. A wartość ludzkiego życia jest najwyższa – podsumowuje. Ale zauważa też minusy: – Drogi w układzie "1+1" to nie jest optymalne miejsce do stosowania znanych ze Szwecji barier linowych. Docelowa powinna być budowa nowej jezdni albo układ "2+1" – dodaje.
A co robić, gdy na takiej drodze dojdzie np. do awarii tira? Dyrekcja odpowiada, że na jazdę w każdym kierunku jest do dyspozycji ok. 5,4 metra, jest też utwardzone pobocze. Poza tym służby ratunkowe zostały przeszkolone, w jaki sposób w krótkim czasie liny demontować.
– Budowa drugiej jezdni obwodnicy mieści się na liście podstawowej Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2014–2023. Jeśli program zostanie przyjęty w aktualnej wersji, jest przesądzona – twierdzi Emilia Wolf, podinspektor z Urzędu Marszałkowskiego na Pomorzu Zachodnim.
Miejscowi samorządowcy przyznają, że rozwiązanie irytuje kierowców. – Dojeżdżam codziennie ze Stargardu Szczecińskiego. Początkowo też byłem zagorzałym przeciwnikiem tego rozwiązania. Zmieniłem zdanie dopiero ostatnio – opowiada wójt gminy Kobylanka Mirosław Przysiwek. Przed Wigilią jeden ze szczecinian zasłabł na obwodnicy za kierownicą auta. Jego kia zawisła na linie między jezdniami. Policjanci stwierdzili, że gdyby nie nowe rozwiązanie, mężczyzna wjechałby w auto naprzeciwko.
Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2013 r. na drogach jednojezdniowych, dwukierunkowych było 29 208 wypadków, co stanowi 81,5 proc. wszystkich. Zginęło 2938 osób, a 35 905 zostało rannych.
Uczmy się od Szwedów
Szwedzi masowo stawiają bariery linowe, ale na wymyślonych przez siebie drogach w przekroju "2+1" - gdzie raz są dwa pasy w jedną stronę, a jeden w drugą, a następnie odwrotnie. Mają ich już 2200 km. Po wdrożeniu programu liczba zabitych systematycznie spada. W 2013 r. było ich 264, a szwedzki resort transportu chce osiągnąć zero zabitych na drogach do 2020 r.
W Polsce drogi "2+1" z barierami działają już m.in. na obwodnicy Olecka i Mrągowa oraz na S17 Piaski–Łopiennik. Resort infrastruktury przygotował projekt rozporządzenia, który ułatwi stosowanie rozwiązania poza terenem zabudowanym. Dla takich dróg natężenie ruchu musi wynosić od 4 do 22 tys. pojazdów na dobę.