Według rządowych szacunków 57 km z Pyrzowic pod Katowicami do Częstochowy – wraz z obwodnicą tego ostatniego miasta – pochłonie prawie 3,5 mld zł. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła wczoraj przetarg na łącznie cztery odcinki – o długości od 4,7 do 20,3 km. Terminy realizacji dla każdego z nich to od 30 do 33 miesięcy (z wyłączeniem okresów zimowych), co oznacza, że kierowcy powinni tędy ruszyć w 2017 r.
Pochodząca ze Śląska minister Elżbieta Bieńkowska obiecała autostradę z Katowic tuż po objęciu stanowiska. To będzie pierwsza ogólnopolska inwestycja – także pochodzącej ze Śląska – nowej dyrektor GDDKiA Ewy Tomali-Boruckiej. Jeszcze do połowy lutego kierowała ona oddziałem katowickim GDDKiA, który przygotował dla tego fragmentu A1 wszystkie pozwolenia i zaktualizował dokumentację pod kątem nowych przepisów środowiskowych, m.in. odchudzając trasę z ekranów akustycznych.
Wciąż nie wiadomo za to, co z 70-kilometrowym odcinkiem między Częstochową a Piotrkowem Trybunalskim. Bo w porównaniu z poprzednimi planami z czasów ministra Sławomira Nowaka trasa została skrócona, a na dodatek zmieniła się koncepcja finansowania jej budowy. Wcześniej resort transportu szykował się do scenariusza, w którym autostradę na dłuższym odcinku – z Pyrzowic aż do Piotrkowa i Tuszyna – będzie budować specspółka, która w tym celu wyemituje obligacje (te miały być spłacane z wysokich opłat od kierowców). Elżbieta Bieńkowska zdecydowała jednak, że inwestorem – na razie krótszego odcinka – będzie GDDKiA.
Plus dla kierowców jest taki, że pieniądze na budowę trasy mają pochodzić z Krajowego Funduszu Drogowego, co oznacza zaangażowanie środków unijnych, a Bruksela nie pozwala, żeby publiczny inwestor zarabiał na współfinansowanych przez nią inwestycjach. Kierowcy zapłacą więc ok. 50 zł za przejazd z Pyrzowic do Częstochowy (na samej obwodnicy miasta opłat nie będzie). Bo maksymalna stawka to w tym przypadku 10 gr za km – tak samo jak na innych unijnych odcinkach zarządzanych przez GDDKiA, np. ze Strykowa do Konina na A2.
Reklama
A minus? Trasa między Piotrkowem a Częstochową nie będzie miała standardu autostrady. Resort zdecydował, że jeszcze przez kilka lat kierowcy w drodze na północ będą zjeżdżali na „gierkówkę”, którą da się w miarę sprawnie przejechać w stronę Łodzi i Warszawy. To dlatego w znowelizowanym dwa dni temu programie budowy dróg krajowych na lata 2011–2015 zostało dopisanych 575 km nowych dróg, ale na A1 wystarczyło pieniędzy tylko w części.
Reklama
– Trwają prace nad określeniem takiego sposobu realizacji odcinka od Częstochowy do Tuszyna, który pozwoliłby na zakończenie autostrady A1 na całym przebiegu. Formuła realizacyjna nie została przesądzona – odpowiada Piotr Popa, rzecznik resortu infrastruktury.
Co na pozostałych odcinkach A1? Jeszcze w pierwszej połowie roku GDDKiA zapowiada dwa otwarcia. Według naszych ustaleń Dyrekcja rozważa wariant przejezdności w długi majowy weekend 19-kilometrowego odcinka A1 między Włocławkiem a Kowalem. To ostatni fragment brakujący do tego, żeby przejechać znad morza do autostrady A2 w Strykowie. Operacja zależy od tempa prac konsorcjum firm Salini i Kobylarnia, które przejęło tę inwestycję od SRB z Irlandii. Do końca czerwca Intop Tarnobrzeg powinien uporać się z mostem w Mszanie pod granicą z Czechami, który jest kończony po koncernie Alpine Bau.
A w 2017 r. – jednocześnie z odcinkiem ze Śląska do Częstochowy – mają zakończyć się prace od Strykowa do Tuszyna, który miało wybudować konsorcjum Polimeksu-Mostostalu. Kontrakt zakończył się zerwaniem umowy, a łódzki oddział GDDKiA ogłosił w lutym trzy przetargi na dokończenie budowy 40-kilometrowego odcinka. Termin składania ofert w trzech nowych przetargach – w miejsce jednego po Polimeksie – mija za dwa tygodnie.
Autostrada A1 znad Bałtyku do granicy z Czechami będzie miała 569 km. Na razie kierowcy mają 372 km, których budowa pochłonęła niemal 15 mld zł. Sześć lat temu resort infrastruktury zapowiadał, że trasą A1 da się przejechać przez Polskę z północy na południe przed Euro 2012.