Przyszłość autostrady A2 na wschód od Warszawy jest bardzo niepewna. Decyzja środowiskowa dla 170-kilometrowego odcinka ze stolicy do Terespola została wydana w grudniu 2011 r., a do dziś minister transportu nie zlecił przygotowania dokumentacji do wniosku o pozwolenie na budowę. Ten musi zawierać decyzję środowiskową niemającą więcej niż cztery lata. Ponieważ procedura tworzenia dokumentacji trwa ok. trzech lat, eksperci alarmują, że dokumentacja może się zdezaktualizować.
– Nie ma podstaw do twierdzenia, że decyzja środowiskowa się zdezaktualizuje. Może ona zostać wykorzystana w ciągu czterech lat od uzyskania ostateczności, ale ten okres może zostać przedłużony do sześciu lat – odpowiada Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Transportu.
Jednocześnie podkreśla, że decyzja w sprawie systemu realizacji odcinka A2 na wschód od Warszawy nie została jeszcze podjęta. Dla resortu transportu priorytetem jest 150 km autostrady A1 z Tuszyna do Pyrzowic. W przypadku tej trasy jest aktualna dokumentacja środowiskowa i projektowa, a do wydania pozwolenia budowlanego potrzeba tylko uaktualnienia dokumentacji pod względem nowych norm hałasu. Ministerstwo przygotowało zmiany prawne mające umożliwić powołanie drogowej spółki specjalnego przeznaczenia, która wyemituje obligacje na budowę trasy, a następnie będzie je spłacać z opłat od kierowców.
Inaczej jest w przypadku A2 na wschód od Warszawy. Jak wynika z wyliczeń resortów finansów i transportu, w przypadku tej trasy nie można skorzystać z takiego samofinansującego się mechanizmu. Spodziewany ruch jest tu zbyt mały, żeby wpływy z opłat pozwoliły na spłatę inwestycji. Na 22-kilometrowym odcinku drogi krajowej nr 2 od miejscowości Zakręt (przy zjeździe na trasę lubelską) do Mińska Mazowieckiego jeździ co prawda 20 tys. pojazdów na dobę, ale to zbyt krótki dystans, by powołać spółkę celową. Na odcinku z Siedlec do granicy z Białorusią na trasie hula wiatr. W rejonie Terespola natężenie ruchu wynosi 3,5 tys. pojazdów na dobę, podczas gdy średnia dla całej Polski jest prawie trzy razy większa.
Reklama
Dzieje się tak dlatego, że samochody ciężarowe jadące do Moskwy korzystają z trasy S8 przez Białystok, a potem kierują się na Ogrodniki i Litwę. Ponieważ Litwa i Polska znajdują się w Schengen, tiry nie muszą stać w kolejce do odprawy.
Reklama
Rozważana jest więc budowa trasy z Warszawy do Mińska Mazowieckiego, który już ma obwodnicę autostradową, przez GDDKiA jako inwestora. Tylko że Bruksela nie pozwala beneficjentowi zarabiać na projekcie, w który pompuje granty. Czyli nie można byłoby pobierać opłat od aut jadących A2. Pojawił się więc pomysł, aby łącznik z A2 na terenie Warszawy (S2 Puławska - Zakręt) był budowany przy wykorzystaniu dofinansowania UE, bo ten odcinek i tak powinien być wyłączony z opłat. Z kolei fragment od Zakrętu do Mińska Mazowieckiego miałby powstać ze środków GDDKiA bez udziału Brukseli. Resort transportu ma przedstawić plany, kiedy w Brukseli zatwierdzone zostaną poziomy dofinansowania dla GDDKiA i zaakceptowane zostaną programy operacyjne.
Poza tym przeciwko A2 jest także polityka.
– Dopóki trwał będzie reżim Aleksandra Łukaszenki, nikt w sprawie A2 do granicy z Białorusią nie kiwnie palcem. Niewykluczone, że odcinek z Warszawy do istniejącej obwodnicy autostradowej Mińska Mazowieckiego powstanie w klasycznym modelu - usłyszeliśmy od eksperta zaangażowanego w planowanie inwestycji 2014-2020.
Koszty budowy będą większe niż wpływy z opłat za przejazd A2 na Białoruś