Główny Inspektorat Transportu Drogowego nie ustaje w oplataniu kraju siecią urządzeń do pomiaru prędkości. Ma już ponad 300 fotoradarów stacjonarnych i 29 mobilnych – zamontowanych w nieoznakowanych radiowozach patrolujących drogi w całym kraju. A w najbliższych miesiącach do tego arsenału dołączy nowa broń – kolejne fotoradary oraz system do odcinkowego pomiaru prędkości. Co ciekawe, temu wielkiemu zbrojeniu GITD przyklaskują gminy, które proszą, aby to na ich terenie montować nowe urządzenia.
Jak ustalił DGP, od momentu uruchomienia Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) w lipcu 2011 r. do GITD spłynęło ok. 500 zapytań i wniosków (z czego 170 w tym roku) z prośbą o ustawienie fotoradaru. – Część wniosków pochodzi od straży gminnych pytających o zgodę na lokalizację należącego do nich urządzenia, ale większość to pisma od obywateli i samorządowców – mówi nam Łukasz Majchrzak z CANARD. Inspektorat analizuje te prośby i wspólnie z ekspertami ruchu drogowego z politechnik gdańskiej i krakowskiej przygląda się miejscom, w których ewentualnie miałyby się pojawić nowe fotoradary, aby ocenić, czy rzeczywiście jest to zasadne.
Jednak na horyzoncie pojawia się nowy bat na kierowców – odcinkowy pomiar prędkości. Polega on na tym, że na danym odcinku drogi ustawia się dwie bramownice – na początku i na końcu. System mierzy średnią prędkość pojazdu poruszającego się między nimi. Jeśli kierowca zbyt szybko przejedzie dany odcinek – otrzyma mandat.
System zacznie być wdrażany w drugiej połowie tego roku, początkowo w 29 lokalizacjach. Teraz firmy specjalizujące się w tych systemach, które wystartowały w przetargu rozpisanym przez inspekcję, przechodzą procedury certyfikacji w Głównym Urzędzie Miar (GUM). – Termin zakończenia procedury wyznaczono na koniec czerwca – poinformowała nas Maria Koziaczy z GUM.
Reklama
Niewykluczone więc, że już w lipcu te systemy będą montowane. Samorządy są zainteresowani. Do GITD zdążył wpłynąć wniosek od jednego z większych miast z prośbą o wzięcie go pod uwagę przy wybieraniu lokalizacji.
Reklama
I można liczyć na to, że takich samorządowych próśb do GITD będzie coraz więcej, bo lokalnym włodarzom systemy odcinkowe przypadły do gustu. – Taki system byłby wymierzony przede wszystkim w tranzytowców, którzy gnają przez naszą gminę na złamanie karku. Sami mieszkańcy niespecjalnie odczuliby obecność systemu, bo poruszaliby się głównie w jego obrębie – mówi nam wójt jednej z wielkopolskich gmin borykającej się z drogowymi piratami.
Koncepcja podoba się też Leszkowi Świętalskiemu, wójtowi gminy Stare Bogaczowice (woj. dolnośląskie). – To mogłoby poprawić bezpieczeństwo. Lokalizacja takiego systemu wymagałaby konsultacji z radą gminy, ale myślę, że przy racjonalnej argumentacji radni wyraziliby na to zgodę – mówi nam wójt. O względy GITD samorządowcy będą zabiegać coraz bardziej, bowiem inspekcja będzie jedynym podmiotem uprawnionym do wdrażania tego typu systemów.