To, co wydawało się proste, okazało się jednak skomplikowane. – Od blisko dwóch miesięcy nie możemy uzyskać oficjalnej odpowiedzi na zgłoszenie dotyczące prawie miliona złotych. Ustnie od urzędników dowiedzieliśmy się, że podwykonawca nie otrzyma tych pieniędzy, bo nie podlega pod specustawę – mówi Michał Izdebski z Kancelarii Prawno-Gospodarczej Iustitia, która reprezentuje spółkę Baltom. Pracowała ona przy budowie drogi krajowej nr 4, a po plajcie generalnego wykonawcy – firmy Drogbud – została z niezapłaconymi fakturami.

Reklama

Problem powstał ze względu na niekorzystną dla przedsiębiorców interpretację przepisów specustawy dokonaną przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.

– Urzędnicy GDDKiA twierdzą, że podwykonawca nie kwalifikuje się do zapłaty, bo teoretycznie mógłby dochodzić roszczeń na podstawie kodeksowych przepisów o solidarnej odpowiedzialności. Wcześniej jednak odmówiono zapłaty z tego tytułu, gdyż nasze umowy z generalnym wykonawcą nie były zaakceptowane przez GDDKiA – tłumaczy Izdebski.

Gdyby utrzymała się taka właśnie interpretacja, oznaczałoby to, że pieniędzy nie dostanie większość podwykonawców, którzy wykonywali prace budowlane. Teoretycznie mogą się powołać na solidarną odpowiedzialność inwestora, chociaż ten i tak im nie zapłaci. Mało kto ma jednak zatwierdzoną przez niego umowę z generalnym wykonawcą. A tego wymaga kodeks cywilny.

Reklama

W praktyce ze specustawy skorzystałaby więc wyłącznie nieliczna grupa dostawców i usługodawców, którzy na solidarną odpowiedzialność inwestora nie mogą się powołać. Wynika to zresztą wprost z pisma rzeszowskiego oddziału GDDKiA, do którego dotarliśmy. „Prawo do zgłaszania należności w ramach ustawy przysługuje wyłącznie dostawcom i usługodawcom” – pisze Władysław Kowal, zastępca dyrektora tego oddziału.

Niekorzystną dla przedsiębiorców interpretację początkowo potwierdziła nam też centrala GDDKiA: „Niezatwierdzeni podwykonawcy robót nie mogą skorzystać ze specustawy pomocowej” – napisała nam Urszula Nelken, rzecznik prasowy GDDKiA.

Poproszona o bardziej szczegółowe wyjaśnienia, nadesłała jednak nowe stanowisko. Wynika już z niego, że podwykonawcy mogliby jednak liczyć na wypłatę. „Kodeks cywilny oraz specustawa gwarantują, że każdy podwykonawca, zatwierdzony bądź nie, usługodawca i dostawca są w stanie odzyskać swoje pieniądze, jeśli udowodnią, że faktycznie wykonywali na budowie prace budowlane, usługi bądź dostawy” – wyjaśnia Nelken.

Reklama

Wygląda na to, że urzędnicy mają problem z ustaleniem jednolitej interpretacji. Tymczasem skala roszczeń wysuwanych przez podwykonawców okazuje się dużo większa, niż początkowo szacowano. Złożono już 768 wniosków na łączną kwotę 339 mln zł, a to jeszcze nie koniec. Rekordzistą jest właśnie oddział GDDKiA w Rzeszowie, w którym łączna kwota wniosków osiągnęła już 137 mln zł.

Podwykonawcy złożyli 768 wniosków z roszczeniem do państwa

400 mln zł tyle mogą wynieść ostatecznie roszczenia podwykonawców