Na rynku wtórnym cenione są auta, które podczas eksploatacji nie przysparzają dużych kłopotów. To oczywiste, ale jak w takim razie wytłumaczyć małą popularność Toyoty Starlet? Niewiele jest przecież prostszych i mniej awaryjnych samochodów. Nawet w porównaniu z postrzeganą jako wzór niezawodności Corollą VII generacji "Starletka" wypada korzystnie. Problem w tym, że "maluch" Toyoty z powodu wysokich ceł był za drogi i jednocześnie nie oferował nic wyjątkowego.

Starlet jest poręczna, ale również ciasna
Starlet z lat 1996-99 to jedynie zmodernizowany model oferowany na rynku od 1989 r., który w wielu punktach ustępuje ówczesnym konkurentom (Opel Corsa, VW Polo), np. pod względem bezpieczeństwa podczas kolizji. Niestety, zmiany nie wyeliminowały też najsłabszego punktu - wnętrze sprawia przyjemne wrażenie, ale nadal jest ciasno. Miejsca brakuje szczególnie z tyłu, a 214-litrowy bagażnik także nie rozpieszcza. Wadą jest również brak małego, ekonomicznego silnika. Na rynku dostępne są tylko auta z 75-konną, benzynową jednostką 1.3. W ofercie na Europę Zachodnią znajdował się również diesel 1.5, ale praktycznie jest on nieosiągalny.

Silnik benzynowy jest dobrze znany z modelu Corolla. Podczas testów auto rozpędzało się do "setki" w 11,9 s, a elastyczność na 5. biegu od 80 do 120 km/h wyniosła 14 s. To bardzo dobre osiągi. Jednak od małych aut oczekuje się zazwyczaj ekonomiczności, a Starlet 1.3 w teście spaliła średnio aż 7,4 l/100 km. Jednak jeśli ktoś na ogół podróżuje sam i potrzebuje małego, zwrotnego autka, to będzie z Toyoty zadowolony. Zwłaszcza że Starlet prowadzi się przyzwoicie. Brak układu wspomagania kierownicy też nie jest problemem przy zaledwie 810 kg wagi. Z prędkościami jednak lepiej nie przesadzać. Nawet wersja z ABS-em (wyposażenie opcjonalne) na wyhamowanie ze 100 km/h potrzebuje aż 46,4 m! Mała Toyota broni się jednak jakością wykonania i prostą konstrukcją. Mimo tego, że to już wiekowe auto, jego eksploatacja nie jest kłopotliwa. Awarie zdarzają się rzadko.

Auto zachęca bardzo małą awaryjnością
Wyposażenie wnętrza jest na ogół ubogie, ale niezawodne. Większość aut ma jeszcze oryginalny, bardzo trwały układ wydechowy. Podobnie zadziwia żywotnością zawieszenie. Tylna oś zespolona jest praktycznie bezobsługowa. Z przodu nie ma stabilizatora, więc tylko sworzeń i tulejki wahacza mogą się zużyć. Praktyka pokazuje jednak, że oryginalne części wytrzymują przebieg blisko 200 tys. km.

Niewiele złego dzieje się również w układzie napędowym. Jedynie przy wyższych przebiegach można zaobserwować zwiększone zużycie oleju. Wadą auta są wysokie ceny części w ASO, np. za kompletne sprzęgło trzeba zapłacić 1144 zł, a za pompę wody 417 zł. Oczywiście, większość elementów można zastąpić tańszymi zamiennikami. Niestety, w najstarszych autach można zetknąć się już z pierwszymi śladami korozji. Nie jest ona jednak tak nagminna, jak w modelu poprzednim.

Zdaniem fachowca
- Z punktu widzenia bezproblemowej eksploatacji Toyota Starlet jest doskonałym wyborem. To jeden z najmniej awaryjnych modeli w historii Toyoty. Warto go polecić kobietom. Prawdopodobieństwo, że zaskoczy je jakaś nagła usterka, jest znikome. Wyjątkową trwałością wyróżnia się bardzo proste zawieszenie i układ napędowy.
Paweł Bartosiński, mechanik w ASO "Toyota Włochy"

Werdykt
Gdyby Toyota Starlet była nieco większa i bardziej wyrazista, z pewnością miałaby więcej zwolenników. Niestety, z silnikiem 1.3 to samochód niezbyt racjonalny, bo zużywa zbliżone ilości paliwa do większej Corolli. Po co więc gnieść się w ciasnym wnętrzu? Auto ma jednak istotne zalety. Przede wszystkim jest bardzo niezawodne i łatwe w obsłudze. Dzięki małym wymiarom doskonale sprawdza się w mieście, a silnik zapewnia dobre osiągi. Z drugiej jednak strony poszaleć bardzo nie można, gdyż nie nadaje się do tego zawieszenie, a układ hamulcowy jest mało skuteczny.

Tu znajdziecie pełne archiwum "Auto Świata". Polecamy.


















Reklama