10 sierpnia 1986 roku po raz pierwszy kierowcy Formuły 1 rywalizowali na torze pod Budapesztem o Grand Prix Węgier.

"Za ojców pomysłu organizacji pierwszego wyścigu za żelazną kurtyną uważa się powszechnie bossa Formuły 1 Berniego Ecclestone'a oraz jego węgierskiego przyjaciela Tamasa Rahonyiego. To ludzie z branży, znali się od lat, bowiem Rahonyi był projektantem toru Interlagos w brazylijskim Sao Paulo, gdzie też odbywają się wyścigi" - wspomniał węgierski dziennikarz sportowy Ondras Balint.

Reklama

Ecclestone chciał, by Formuła 1 zawitała na wschód Europy. Udał się do Moskwy na rozmowy. Zielone światło dla jego pomysłu jednak nie zapaliło się, gdyż władze stolicy Związku Radzieckiego i tamtejszego sportu nie były zainteresowane budową toru. Wracając z Moskwy zahaczył jednak o Budapeszt.

"Może dobre węgierskie wino i otwartość gospodarzy spotkania spowodowały, że pojawiła się możliwość realizacji tego nierealnego - na pierwszy rzut oka - przedsięwzięcia. Ecclestone początkowo upierał się, by wyścig wzorem Monte Carlo odbył się w centrum Budapesztu. Władze miasta nie paliły się jednak z wydaniem zezwolenia, ale zasugerowały budowę toru pod miastem, co spodobało się Brytyjczykowi" - dodał Balint.

Reklama

Budowa ruszyła jak z kopyta. W 1985 roku podpisano stosowne dokumenty i po 9-10 miesiącach kierowcy mogli już testować tor w Budapeszcie-Mogyorod nazwany Hungaroringiem. Tak krótki czas budowy przeszedł do historii. Szybciej powstał tylko obiekt w Monzy we Włoszech.

Zmorą rywalizacji, szczególnie w tamtych czasach, były śmiertelne wypadki, dlatego Ecclestone chciał, by tor był wolny, z wieloma zakrętami, ale bezpieczny. Kierowcy ścigają się na dystansie 306,630 km - 70 okrążeń po 4,381 km.

10 sierpnia 1986 roku przecięto uroczyście wstęgę i kierowcy ruszyli po punkty MŚ. Jako pierwszy na listę zwycięzców wpisał się Brazylijczyk Nelson Piquet, dystansując swojego rodaka, nieżyjącego już Ayrtona Sennę i Brytyjczyka Nigela Mansella.

Reklama

Do tej pory najczęściej - cztery razy (1994, 1998, 2001, 2004) - na Hungaroringu triumfował Niemiec Michael Schumacher.

W 2006 roku po raz pierwszy jako kierowca F1 pojawił się na nim Robert Kubica. Był to jego debiut w najbardziej prestiżowej klasie wyścigowej. Polak był wówczas testowym kierowcą teamu BMW-Sauber i na Węgrzech zastąpił Kanadyjczyka Jacquesa Villeneuve'a, który w połowie sezonu przerwał karierę. Do mety dojechał jako siódmy, lecz później został zdyskwalifikowany za zbyt małą wagę bolidu.

Rok później kierowca z Krakowa zajął piąte miejsce, w 2008 - ósme, a w 2009 był 13. W 2010 roku musiał wycofać się na 26. okrążeniu, po kolizji w alei serwisowej i karze nałożonej na niego przez sędziów. W tym roku nie pojawił się tu, gdyż po wypadku w lutym na rajdzie samochodowym we Włoszech zawiesił starty.

Hungaroring to najbliżej od Polski położony tor Formuły 1. Od początku jego istnienia gościły na nim tłumy polskich kibiców. W 1997 roku pojawił się w tej roli niespełna 13-letni wówczas Kubica, który po raz pierwszy śledził zmagania kierowców F1 na własne oczy (wygrał Villeneuve). Później wielokrotnie powtarzał, że "czuje się tam, jak w domu".

Tegoroczna GP Węgier odbyła się w ostatni weekend lipca. Zmagania przez trzy dni obserwowało, mimo chłodnej aury, ponad 200 tys. widzów. Był także Bernie Ecclestone, a Węgrzy przy okazji podpisali umowę na organizację imprezy do 2016 roku.