W Polsce kwitnie handel używanymi częściami samochodowymi. Jednak nie każdy wie, że za wymontowywanie na "dziko" elementów pojazdu wycofanego z eksploatacji, grozi kara nawet 100 tys. zł.

Reklama

Eksperci szacują, że z ponad miliona samochodów wycofanych z eksploatacji w Polsce w 2009 roku, do legalnych stacji recyklingowych trafiło tylko około 250 tys. pojazdów. Oznacza to, że ponad 75 proc., czyli co najmniej 750 tysięcy samochodów, rozpłynęło się w szarej strefie.

W szarej strefie, która kwitnie m.in. dzięki internetowym serwisom aukcyjnym. Tarcze, pompy, klocki, wtryskiwacze, zaciski, przewody paliwowe- polskie aukcje internetowe pełne są ofert sprzedaży prawie nowych części samochodowych. Jednak to "prawie" może słono kosztować sprzedawcę.

"Elementy wyposażenia samochodów wycofanych z eksploatacji, mogą być wymontowywane tylko przez licencjonowane stacje demontażu. Za nieprzestrzeganie tego przepisu Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska może nałożyć karę od 10 do nawet 100 tys. zł." - mówi radca prawny Marek Hamerlik.

Reklama

Jednak "dzikim" stacjom demontażu bardziej opłaca się zapłacić karę, niż zalegalizować interes. Wymogi, które musi spełniać legalna stacja demontażu, są bardzo rygorystyczne i niełatwo jest uzyskać pozwolenie na prowadzenie takiej działalności. Dodatkowo w grę wchodzą pieniądze, które można oszczędzić na nielegalnym demontażu.

"Oprócz tego, że taka działalność nie jest opodatkowana, to Ci ludzie nie ponoszą kosztów utylizacji odpadów. Najwięcej traci na tym środowisko, ponieważ samochody są źródłem wielu odpadów mogących skazić glebę i wody podziemne (metale kolorowe, tworzywa sztuczne, płyny czy oleje silnikowe, które zawierają metale ciężkie, tj. kadm, ołów)" - mówi Przemysław Oleś z Olmetu, jednej z największych śląskich stacji demontażu pojazdów.



Reklama

Dzięki odpowiednim technologiom, jakimi dysponują profesjonalne stacje demontażu, wiele z pozyskanych elementów, może być ponownie wykorzystanych.

"Opony mogą posłużyć jako opał w cementowniach albo sproszkowany dodatek do mas asfaltowych poprawiający ich przyczepność. A wiele mechanizmów, łącznie z silnikami i przekładniami, nadaje się do regeneracji i ponownego użycia" - mówi Oleś.

Obrót zużytymi częściami, dodatkowo nakręcają autoryzowane serwisy samochodowe, które po wymianie części, oddają właścicielom te stare, a nie powinny tego robić.

Nie nadaje się do ponownego użycia
Wiadomo, że zakup używanych części znacznie obniża koszty naprawy. Np. nowy zderzak do przeciętnego auta kompaktowego to wydatek od 1000 do 1500 zł, a za używany trzeba zapłacić około 200-300 zł. Nawet doliczając koszty lakierowania ok. 300 zł.

Podobna sytuacja dotyczy wielu innych elementów, które ulegają uszkodzeniu nie w wyniku zużycia, ale np. podczas kolizji. Jednak giełdy samochodowe czy internetowe aukcje pełne są ofert części, których nie wolno wtórnie montować.

"Ponowne użycie tłumików, poduszek powietrznych, urządzeń alarmowych, także piór do wycieraczek czy instalacji gazowych jest całkowicie zabronione" - mówi Witold Rogowski z sieci hurtowni części samochodowych ProfiAuto.

"Montaż używanych opon, elementów zawieszenia, układu kierowniczego czy układu hamulcowego to nic innego jak spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym. Dla mnie ktoś, kto sprzedaje, kupuje, montuje, jeździ na używanych klockach, tarczach czy końcówkach drążków to potencjalny zabójca" - dodaje Rogowski.