"W porównaniu z innymi wydłużonymi weekendami nie był to weekend najgorszy. Liczby są jednak niepokojące, aż 90 osób zginęło. To świadczy o tym, że nadal wielu kierowców jeździ brawurowo. Wielu jest też takich, którzy mimo apeli decydują się wsiadać za kierownicę pod wpływem alkoholu, ryzykując nie tylko swoje życie, ale przede wszystkim życie swoich bliskich i innych użytkowników dróg" - powiedział PAP rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.

Reklama

Dodał, że późna jesień to najgorszy okres, jeśli chodzi o liczbę wypadków. Na drogach nie ma jeszcze śniegu - który jest ostrzeżeniem dla wielu kierowców - ale nawierzchnia może być śliska z powodu zalegających liści czy padającego deszczu. "Dodatkowo, pojawiające się mgły, czy wcześniej zapadający zmrok, zmniejszają widoczność na drodze" - dodał.

Policyjna akcja rozpoczęła się w środę; na drogach było więcej funkcjonariuszy, którzy sprawdzali przede wszystkim prędkość z jaką jadą kierowcy i ich trzeźwość, a także stan techniczny aut czy sposób przewożenia dzieci.

Większy ruch na drogach był zarówno w środę, gdy wiele osób wyjeżdżało, jak i w niedzielę, gdy część z nich zdecydowała się na powrót.

W trakcie poprzedniego świątecznego weekendu - związanego z pierwszym listopada (był on krótszy o jeden dzień), doszło do 407 wypadków, w których zginęło 39 osób, 532 zostały ranne. Policjanci zatrzymali 1880 pijanych kierowców.

Reklama