Afera w warszawskim Wydziale Techniki Operacyjnej wydała się przypadkiem, gdy prokuratorzy prowadzili śledztwo w sprawie Artura E., którego podejrzewali o oszustwa przy sprzedaży aut - donosi "Rzeczpospolita" powołując się na swoje źródła w policji. Odkryli, że był zaprzyjaźniony z warszawskimi policjantami.

Reklama

Szefowi Wydziału Techniki Operacyjnej (przeszedł na emeryturę po ujawnieniu sprawy) Artur E. udostępnił mieszkanie, zaś niektórzy funkcjonariusze mieli kupować u niego samochody dla prywatnych celów taniej niż na rynku. Dostarczał też luksusowe auta - audi Q7, bmw X5, chrysler - dla Wydziału. Niewykluczone, że auta kupowały od niego także komendy w Radomiu i Bydgoszczy.

Śledczy podkreślają, że sprawa nie jest łatwa, bo wszystkie dokumenty wydziału, w którym pracują policyjni tajniacy, także dotyczące zakupu aut, są tajne. Pojazdy operacyjne były kupowane z wolnej ręki i rejestrowane na fikcyjne nazwiska, co jest dopuszczalne w przypadku tego wydziału.