Droższy od biletu klasy biznes, ale tańszy niż awionetka. Nie potrzebuje hangaru, chociaż na pasie startowym wygląda równie groźnie co myśliwiec. Żeby nim "polatać", nie trzeba licencji pilota, wystarczy prawo jazdy. Proszę zapiąć pasy, za 20 sekund złoży się dach…

Szybki start przychodzi mu z łatwością. 250-konne V6 wspomagane turbo i intercoolerem produkuje 350 Nm, które katapultuje auto do "setki" w 7,2 sekundy. Głównie dzięki temu na równej drodze saab jest pewny siebie, dynamiczny i bezpieczny. Każde wciśnięcie gazu uruchamia ogromne śmigło turbiny. W kabinie słychać wtedy gwizd zasysanego powietrza. Auto zamienia się w najprawdziwszego myśliwca. Mocny silnik ryczy tylko przy przyspieszaniu, a potem zapada błoga cisza. Małe turbulencje pojawiają się dopiero po wjechaniu w koleiny. 30-centymetrowe tarcze hamulcowe powodują przeciążenie, podobne do ciągu wstecznego odrzutowca. Na szczęście przez sztywne zawieszenie 9-3 nie nurkuje przy hamowaniu.

Zapach miękkiej, jasnej skóry i stacyjka między fotelami są modne przez cały rok, a pod specjalnie opracowanym "szmacianym" dachem mamy ciepło i przyjemnie, chociaż nie tak cicho, jak w zwykłych autach. Kiedy nie pada złożone pokrycie odsłania kokpit niczym z gripena - mnóstwo przycisków i kierownica ze srebrną wstawką przypominającą wolant. Nocą zielone podświetlenie wygląda równie intrygująco, co zagęszczająca się skala prędkościomierza.

To prawda, że nie ma solidności audi czy mercedesa, a napędu na cztery koła nie kupimy nawet w opcji, ale jego "wewnętrzne coś" uwodzi na zawsze. Jedynym zmartwieniem kierowcy jest tylko to, czy wystarczy mu paliwa. Szkoda, że nie można tankować "w powietrzu"…





Reklama