Prawo i Sprawiedliwość chce złożyć skargę do Trybunału Konstytucyjnego na przepisy nakazujące jeżdżenie z włączonymi światłami przez cały rok. Klub parlamentarny PiS twierdzi, że uchwalone w 2007 r. przepisy zostały przyjęte "z naruszeniem procesu legislacyjnego" i "nie powinny być obowiązujące".

>>>Jazda na światłach cały rok jest bez sensu!

Reklama

"Żeby naprawić ten błąd, wnieśliśmy projekt ustawy przywracającej stary system, czyli dowolność jazdy z włączonymi światłami w okresie od 1 marca do października. W komisji przeważyły poglądy, że należy jednak pozostawić jazdę na światłach w dzień. Ze względu na to, że w tej sprawie jest szeroki podział opinii, marszałek schował tę ustawę do "zamrażarki" i nie postawił jej pod głosowanie” - powiedział Tchórzewski na antenie radia TOK FM.

"Na placu tej służby lobbystycznej producentów akumulatorów, żarówek oraz wzmacniającej gospodarkę Rosji, bo to jest ok. 400 mln dolarów rocznie wydawanych na paliwo więcej, została Polska i Czechy” - twierdził Tchórzewski.

Jego zdaniem światła włączone latem zwiększają niebezpieczeństwo na drodze w stosunku do rowerzystów i pieszych. Z rękawa wyciągnął też inny argument - "Okazało się, że osoby po 65. roku życia oraz osoby, które przeszły jakąkolwiek operację oczu, wskutek zbiegu świateł ze słońcem mają kilku - albo nawet kilkunastusekundowy paraliż wzroku. A więc ileś tam czasu nie widzą, a to stwarza szczególne niebezpieczeństwo. Po 70. roku życia musielibyśmy więc zakazać w ogóle jazdy samochodem.” - tłumaczył polityk w radiu TOK FM.

Co o tym sądzą eksperci i politycy PO? - czytaj dalej>>>





Reklama



"Jestem przeciwnikiem zniesienia tego obowiązku. Ludzie przyzwyczaili się do tego i łatwo zauważyć, że samochód, który nie ma włączonych świateł ginie nam w tle, bo nawykliśmy, że samochody są w jakiś sposób oznaczone. Gdybyśmy ten obowiązek znieśli, mogłoby to na początku spowodować wzrost liczby stłuczek i kolizji. Jazda na światłach ma wady i zalety. W sytuacji, gdy oświetlone są samochody, to mniej wyróżniają się z szarości piesi i rowerzyści.” - mówił TOK FM Maciej Brzeziński z tygodnika motoryzacyjnego "AutoŚwiat”.

"Przeczytałem, że to kosztuje rocznie kierowcę 300 zł. Ten argument jest całkowicie chybiony, gdyż za ok. 350 zł można kupić zestaw lampek dziennych, których zużycie prądu jest minimalne, wręcz pomijalne, ponieważ są to lampki diodowe. Również ich trwałość jest mniej więcej taka, jak samochodu, 10-15 lat. Natomiast jeżeli nie mamy takich lampek, to rzeczywiście zmieniamy je znacznie częściej i powoduje to jakiś minimalny wzrost zużycia paliwa" - przyznał Brzeziński.

Co na to PO? "Badania, którymi dysponujemy i którymi dysponowała podkomisja nie zgadzając się na zniesienie obowiązku korzystania ze świateł mijania latem, były robione na polskich drogach i dotyczyły sytuacji, którą mamy w Polsce” - odpowiadał poseł PO Zbigniew Rymasiewicz, przewodniczący komisji infrastruktury. "Niestety, nie jesteśmy Austrią (red. tam zniesiono obowiązek jazdy z włączonymi światłami przez cały rok) jeżeli chodzi o sieć dróg. Może te badania, które będziemy robić w Polsce jak już wybudujemy wszystkie drogi ekspresowe i autostrady będą pozytywne i będzie można ten nakaz znieść" - dodał.