Zgodnie z intencją dyrekcji turyńskiego koncernu sycylijska fabryka ma zostać zamknięta pod koniec 2011 roku jako nieopłacalna. Fiat argumentuje, że musi dokładać około tysiąca euro do każdego montowanego tam samochodu.

Reklama

Firma twierdzi, że produkcja lancii ypsylon, które wyjeżdżają z tamtejszych taśm montażowych, jest najdroższa spośród wszystkich jej fabryk na świecie, ponieważ na wyspę trzeba sprowadzać części z całych Włoch, a także między innymi z Bielska, skąd pochodzą silniki diesla. Wcześniej w jednym z wywiadów dyrektor generalny firmy Sergio Marchionne mówił, że wolałby wypłacać pracownikom sycylijskiej filii pensje aż do ich emerytury, niż kontynuować tam produkcję.

Przeciwko planom likwidacji Termini Imerese gwałtownie protestuje od wielu tygodni około 1500 pracowników, a solidarność z nimi wyrażają załogi innych włoskich fabryk koncernu.

Podczas spotkania w ministerstwie rozwoju gospodarczego w Rzymie dyrekcja Fiata powtórzyła, że nie jest w najmniejszym stopniu zainteresowana utrzymaniem działalności fabryki na Sycylii.Rząd włoski uważa natomiast, że zakład ten należy uratować i od zmiany decyzji Turynu uzależnia przyznanie wszystkim producentom samochodów bodźców finansowych, mających na celu zachęcenie klientów do zakupu nowych aut.

Reklama

W związku z naradą, dziennik "La Repubblica" przypomniał znane od dawna plany Fiata, które mówią, że po zamknięciu w 2011 r. fabryki na Sycylii produkcja nowej wersji lancii ypsylon zostanie przeniesiona do Polski. Z kolei z Tych do Pomigliano koło Neapolu przeniesiona ma być produkcja nowej Pandy.