Fotoradar lub system odcinkowego pomiaru rejestrując przekroczenie prędkości wykonuje zdjęcie. Widać na nim numer rejestracyjny pojazdu, ale twarz kierowcy może już być niewyraźna. Wówczas Inspekcja Transportu Drogowego wzywa właściciela auta do wskazania, kto je wtedy prowadził. Niewskazanie kierowcy przez właściciela jest wykroczeniem.

Reklama

Wskazanie sprawcy. Żeby nie donosić na siebie

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar uważa, że w obecnym stanie prawnym właściciel samochodu uwiecznionego na zdjęciu z wykroczeniem nie ma możliwości skorzystania z prawa do milczenia, która jest częścią konstytucyjnego prawa do obrony. W ocenie RPO aktualne przepisy, na podstawie których każe się właściciela, nie za popełnienie wykroczenia, a za niewskazanie osoby kierującej autem, są niezgodne z konstytucją. Zdaniem Rzecznika łamią one art. 42 ust. 2 Konstytucji (prawo do obrony na każdym etapie postępowania), który uwzględnia m.in. tzw. prawo do milczenia, wyrażane przez zakaz zmuszania kogokolwiek do samooskarżenia i dostarczania przeciw sobie dowodu. Stąd RPO zwrócił się do Krzysztofa Kwiatkowskiego, przewodniczącego senackiej Komisji Ustawodawczej o wprowadzenie zmian w przepisach.

Reklama

– Chodziłoby o dodanie do art. 96 K.w. nowego paragrafu 4, w którym wskazano by, że "nie podlega karze z pragrafu 3 ten, kto nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, gdy udzielona w ten sposób informacja, mogłaby stanowić dowód w postępowaniu w sprawie o wykroczenie przeciwko niemu samemu” – wyjaśnił RPO.

Reklama

Fala krytyki

Jak na to rozwiązanie zapatrują się eksperci?

– W kontekście podjętej przez Rzecznika Praw Obywatelskich inicjatywy legislacyjnej dotyczącej fotoradarów musi martwić nieustanne poszukiwanie przez różne osoby i podmioty – prawnych i formalnych punktów zaczepienia dla osłabienia i tak skromnych w Polsce narzędzi nadzoru nad ruchem drogowym – powiedział dziennik.pl Marcin Ślęzak, dyrektor Instytutu Transportu Samochodowego.

Szef ITS przypomniał, że raz starano się podważać legalność użycia niektórych policyjnych prędkościomierzy, innym razem możliwość przesiewowych badań na zawartość alkoholu u kierujących przez organy ruchu drogowego. Wskazał też na rozpowszechnione stosowanie "receptur" na ominięcie mandatu za zdjęcie z fotoradaru itp.

– W tym kontekście, inicjatywa Rzecznika, jakkolwiek może i prawnie słuszna, niestety wpisuje się w swoistą ciągłą próbę osłabiania nadzoru w ruchu drogowym, bez wskazywania propozycji jego wzmocnienia, a dodatkowo niestety osłabia i tak mocno ograniczony respekt dla przepisów prawa drogowego – ocenił Ślęzak.

Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska, w dyskusji pod naszym tekstem na Twitterze stwierdził, że jedyną radą jest powrót do sprawdzonych już w Polsce rozwiązań, czyli przekazania części uprawnień kontrolnych policji i ITD do straży gminnej (miejskiej).

– Mnie absolutnie nie razi cel zarobkowy działań SG(M). Niech piraci płacą na rzecz samorządu, a przy okazji będzie BRD – skwitował Wroński.