Samochód elektryczny chciałby mieć co drugi Polak – wynikało z niedawnego badania preferencji kierowców przeprowadzonego przez polską firmę doradczą InsightOut Lab do spółki z ekspertami marki Volkswagen. Analitycy jasno zaznaczyli, że chodziło im o auto w pełni elektryczne, czyli takie, które posiada napęd wyłącznie na prąd (bez baku z paliwem).

Reklama

Teraz eksperci dociekali wśród ankietowanych, czy kiedykolwiek mieli oni okazję jechać autem akumulatorowym jako kierowca. Okazuje się, że co dziesiąty stwierdził: TAK.

– Biorąc pod uwagę liczbę "elektryków" w Polsce, wartość ta wydaje się być nieprawdopodobna, nawet jeśli uwzględnimy fakt, że z jednego samochodu dostępnego w ramach car sharingu korzysta wiele osób – zauważają badacze.

Pod koniec kwietnia 2020 r. po polskich drogach jeździły 11 132 elektryczne samochody osobowe, z których 56 proc. stanowiły pojazdy w pełni elektryczne (BEV, ang. batteryelectricvehicles) – 6267 szt., a pozostałą część hybrydy typu plug-in (PHEV, ang. plug-in hybridelectricvehicles) – 4865 szt. Natomiast przez pierwsze cztery miesiące 2020 r. liczba rejestracji obu rodzajów aut wyniosła 2136 sztuk – o 45 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2019 r. – wynika z Licznika Elektromobilności, uruchomionego przez PSPA oraz PZPM.

Reklama
Volkswagen / Volkswagen / ULI_SONNTAG

Odpowiedź na kolejne pytanie wyjaśniła, skąd tak duży odsetek osób twierdzących, że miało okazję jeździć samochodem elektrycznym. Otóż respondentom, którzy potwierdzili sposobność jazdy elektrykiem (co dziesiąty ankietowany), zadano pytanie dodatkowe: Jakim rodzajem auta z napędem elektrycznym miałeś okazję jechać jako kierowca?

Tylko co trzeci (35 proc.) stwierdził, że jeździł autem "wyłącznie elektrycznym, czyli takim ładowanym za pomocą wtyczki".

Przeszło połowa, czyli większość (51 proc.) za auto elektryczne uznała "auto hybrydowe, czyli takie zarówno na prąd jak i na paliwo". Na pytanie nie potrafiło odpowiedzieć 14 proc. Wniosek?

– Znaczna część Polaków stawia znak równości pomiędzy samochodami hybrydowymi i elektrycznymi – zauważają analitycy. A tak naprawdę, to zupełnie różne byty…

Wśród samochodów hybrydowych wyróżniamy HEV (Hybrid Electric Vehicle) oraz PHEV (Plug-in Hybrid Electric Vehicle).

Volkswagen Passat GTE, czyli hybryda typu plug-in, daje więcej możliwości: nawet jeśli nie naładujemy go z gniazdka, można akumulator trakcyjny naładować podczas jazdy, a potem dłuższy dystans sprawnie przejechać na prądzie / dziennik.pl
Reklama

W przypadku tych pierwszych współczesny pełny napęd hybrydowy HEV składa się z dwóch dużych silników elektrycznych, które odzyskują energię z hamowania, poprawiają osiągi, wspomagając jednostkę benzynową podczas przyspieszania, oraz umożliwiają jazdę elektryczną np. podczas manewrowania na parkingu, czy podjeżdżania w korku. W układach 4x4 za napęd tylnej osi odpowiada trzeci silnik elektryczny, który współpracuje z hybrydowym układem napędzającym przednie koła.

Hybryda typu plug-in (PHEV) ma większą baterię i mocniejszy silnik elektryczny, który nie służy jedynie do wspierania jednostki spalinowej. W pełni naładowany akumulator pozwala przejechać kilkadziesiąt kilometrów wyłącznie za sprawą energii elektrycznej.

Hybryda plug-in (podobnie jak zwykła hybryda) również odzyskuje energię podczas hamowania, ale dodatkowo można ją ładować ze źródeł zewnętrznych, np. z domowego gniazdka lub ładowarki. W zamyśle hybrydy typu plug-in to na co dzień auta elektryczne, z opcją wykorzystywania silnika spalinowego w dłuższych trasach lub po rozładowaniu baterii.

Passat GTE: silnik elektryczny, doładowany benzyniak i dwusprzęgłowy automat DSG. Volkswagen podszedł do budowania hybryd zupełnie inaczej, niż robi to Toyota znana z hybryd HEV / dziennik.pl

Różnice pomiędzy HEV a PHEV są zatem kolosalne, choć oba rodzaje napędu kryją się pod wspólnym pojęciem "hybrydy". Na prywatny użytek, zwłaszcza mając garaż z gniazdkiem albo – lepiej – z wallboxem, lepszym wyborem jest hybryda plug-in: jej napęd elektryczny jest bardziej wydajny i można jeździć po mieście korzystając głównie z niego. Przykładowo Volkswagen Passat GTE przez ponad 50 km potrafi zachowywać się jak samochód elektryczny (w tym czasie jego silnik spalinowy odpoczywa).

Trzecią, zupełnie niezależną grupą zelektryfikowanych aut, są samochody w pełni elektryczne (BEV – Battery Electric Vehicle). Można tak nazywać wyłącznie te pojazdy, które do napędu nie wykorzystują – nawet opcjonalnie – silnika spalinowego i które ładuje się ze źródła zewnętrznego. Tylko te auta, spośród wymienionych wcześniej grup, można nazywać elektrycznymi.

Volkswagen Passat GTE / dziennik.pl