Koronawirus ściągnął kryzys na branżę motoryzacyjną. Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów ACEA wyliczyło, że w związku z pandemią sprzedaż aut w UE spadła w marcu o 55 proc., polski rynek był na minusie o przeszło 40 proc. Teraz w świetle panującej sytuacji obserwujemy spadek wartości złotówki i umacnianie się euro z widokami na silne spowolnienie gospodarki. Co to może oznaczać dla kierowców? Jak zareagują producenci samochodów? Dziennik.pl zapytał ekspertów branżowych i importerów, czy w kolejnych miesiącach po wygaśnięciu pandemii można spodziewać się w Polsce podnoszenia cen aut.

Reklama

– Obecny kryzys nie przyczyni się do przeceny aut w salonach samochodowych. Wprost przeciwnie, zbliżają się podwyżki powiedział dziennik.pl Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. W jego opinii nie pomoże tutaj drastyczny spadek sprzedaży, ponieważ dolny poziom cen został już osiągnięty. A ewentualne dodatkowe obniżki wyprzedawanych aut będą należały do rzadkości. – Do rzadkości nie będą jednak należały podwyżki cen samochodów w kolejnych miesiącach tego roku – ocenił.

Będzie drożej

Zdaniem Drzewieckiego kryzys oczywiście wpływa na cenniki, ale nie jest głównym czynnikiem je kształtującym. – O ile obowiązujący w Polsce stan epidemii zaburzył tegoroczną wyprzedaż rocznika i może skłonić dilerów - chcących się pozbyć aut z magazynów - do rezygnacji z i tak niewielkiej części marży, to wpłynął także na kurs złotego wobec euro, a przecież importerzy rozliczają się w euro – zauważył szef IBRM Samar. Ale słabnąca złotówka nie będzie jedynym powodem, który przełoży się na podniesienie cen sprowadzanych nowych aut.

Reklama

– Głównymi czynnikiem wciąż pozostają wyśrubowane normy emisji obowiązujące w UE i spodziewane kary związane z ich przekroczeniem, które część producentów już wliczyła w ceny. Kolejnym czynnikiem są koszty wynikające z konieczności, wymaganego europejskim prawem, wyposażania aut m.in. w systemy asystujące. Dodajmy do tego straty wynikające z przestojów w produkcji, które gdzieś trzeba będzie zrekompensować i mamy podwyżki – wyjaśnił Drzewiecki.

W cennikach bez zmian?

Reklama

Zupełnie innego zdania co do przyszłości rynku i cen samochodów jest Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. – W najbliższym czasie nie spodziewałbym się podwyżek cen samochodów – stwierdził nasz rozmówca. Skąd optymizm? – Złoty już jest przeceniony. Sytuacja rynkowa jest bardzo trudna, dlatego z punktu widzenia marketingowego podnoszenie cen nie byłoby wskazane. Dodatkowo miejmy nadzieję, że niedługo – tygodnie, miesiące – gospodarka jednak zacznie się odbudowywać i nie będzie dalszego spadku kursu naszej waluty, a wręcz przeciwnie złoty powinien lekko się umocnić w stosunku do euro. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie oczekiwałbym jakichś poważnych zmian w cennikach producentów – skwitował Faryś.

Skoda, Fiat, Jeep, Kia, Toyota, Opel, Peugeot, Citroen, Renault i Dacia

A co o obecnej sytuacji i przyszłości sądzą importerzy? Zapytaliśmy przedstawicieli głównych graczy polskiego rynku. Niektórzy nabrali wody w usta, ale kilka marek zgodziło się na współpracę. Najszybciej odpowiedziała Skoda.

– Zmiany cen są zgodne z ogólnym trendem w branży motoryzacyjnej, a Skoda nie jest wyjątkiem. To część naszych średnio- i długoterminowych strategii – powiedziała dziennik.pl Klaudyna Gorzan, kierownik ds. PR marki Skoda. – Jednym z powodów zmian cen jest inflacja: rosną koszty dostawców i robocizny, a także ceny energii. Kolejnym ważnym czynnikiem są wymogi prawne dotyczące nowych modeli. Producenci samochodów są zobowiązani do stosowania coraz większej ilości technologii i rozwiązań odnośnie bezpieczeństwa w swoich pojazdach oraz poprawy standardów, co idzie w parze ze zmianą cen na poziomie podstawowym. Dlatego obecna pandemia koronawirusa nie ma wpływu na nasze decyzję – wyjaśniła.

Skoda Octavia / dziennik.pl

Grupa FCA, do której należy Fiat, Jeep, Alfa Romeo i Abarth, jest skupiona w Polsce na rozwiązaniach na czas epidemii i tuż po jej zakończeniu.

– Oferujemy programy handlowe z zakupem samochodu i odroczonymi ratami do 2021 roku, czy też wynajem z niskimi ratami i obsługą door to door – powiedział nam Rafał Grzanecki, dyrektor marketingu FCA Poland. – Temat kursu złoty-euro oczywiście jest przez nas monitorowany, jednak nie podjęliśmy jeszcze decyzji dotyczących ewentualnych zmian cenowych w okresie poepidemiologicznym. Niemniej, jeżeli trend słabnącej złotówki w stosunku do euro się utrzyma, to zmiany cen w lokalnej walucie mogą być konieczne zapowiedział.

Jeep Wrangler / dziennik.pl

Kia uważa, że Covid-19 nie ma wpływu na jej politykę cenową. – Dbając o wysoką konkurencyjność naszych produktów dostosowujemy ceny do bieżącej sytuacji rynkowej. Nie planujemy w perspektywie krótkoterminowej wprowadzać zmian cenowych dla naszych modeli – powiedziała dziennik.pl Monika Krzesak, PR manager Kia Motors Polska. Utrzymanie cen oraz tarcza antykryzysowa przygotowana dla naszych dilerów to podstawowe elementy walki z dzisiejszym kryzysem na rynku skwitowała.

Kia XCeed / Dziennik Gazeta Prawna

Toyota wskazuje na korzyści z posiadania w Polsce centralnego magazynu samochodów. – Dzięki temu nie przenosimy na dilerów Toyoty i Lexusa kosztów składowania i przetrzymywania aut na własnych placach parkingowych. Szczególnie teraz, gdy sprzedaż w całej branży spadła te wydatki stają się widoczną składową biznesu. To jeden z elementów naszej własnej tarczy ochronnej wdrażanej od pewnego czasu w sieci dilerskiej obu marek – powiedział nam Robert Mularczyk, PR Senior Manager Toyota Motor Poland i Toyota Central Europe. Jego zdaniem właśnie dzięki tej strategii samochody dziś oferowane mogą być dostępne od ręki.

– Auta są w rocznikach 2019 jak i 2020, w dobrych cenach, ponieważ ustalanych jeszcze przed obecnym spadkiem kursu złotówki w wyniku pandemii wirusa. A to daje poszukującym nowych samochodów komfortową sytuację – zwłaszcza obecnie, kiedy własne auto jest najpewniejszym i najbezpieczniejszym środkiem lokomocji – stwierdził. – Taki stan umożliwił nam szeroki udział hybryd w ogólnej sprzedaży obu marek. Dzięki nim nie musieliśmy dostosowywać oferty i płynnie weszliśmy z dostawami aut do centralnego magazynu w 2020 rok. Stąd teraz proponujemy nasze modele w stabilnych cenach. A co do przyszłości – dziś, kiedy fabryki dopiero planują wznowienie produkcji, trudno dyskutować o finalnych cenach w jakich będziemy otrzymywać nowe partie naszych aut – ocenił Mularczyk.

Toyota RAV4 Plug-in Hybrid pojawi się jeszcze w 2020 roku / Toyota

Koncern PSA, do którego należą marki Opel, Peugeot, Citroen i DS, spodziewa się, że w ciągu bieżącego roku ceny nowych samochodów na polskim rynku będą miały tendencję wzrostową.

Wpływ na to ma ogólna sytuacja ekonomiczna oraz zmiany dotyczące branży motoryzacyjnej, w tym szczególnie wprowadzenie nowych norm emisji CO2 – powiedział dziennik.pl Wojciech Osoś, dyrektor PR Groupe PSA. – Marki wchodzące w skład koncernu na bieżąco dostosowują swoją ofertę do sytuacji rynkowej. Mamy nowoczesną gamę produktową, w tym bardzo atrakcyjne modele z popularnego obecnie segmentu SUV. Dla wygody i bezpieczeństwa klientów uruchomione zostały wirtualne salony marek Citroen, DS, Peugeot i Opel, gdzie mają oni bogaty wybór samochodów dostępnych od ręki w konkurencyjnych cenach – stwierdził.

Opel, Peugeot i Citroen / Materiały prasowe

Renault i Dacia?W kwietniu dokonaliśmy podwyżki cen samochodów średnio o 2 proc. – przyznał Janusz Chodyła, attache prasowy Renault Polska. Wskazał, że miała ona bezpośredni związek z osłabieniem złotówki. A jedyne zmiany cen jakie francuski koncern planuje w najbliższych miesiącach są związane z wprowadzaniem nowych modeli i silników.

– Obecna sytuacja jest dynamiczna a naszym zadaniem jest reagowanie na zmiany w sposób szybki, adekwatny i skuteczny. W tej chwili nie sposób ocenić wpływu, jaki pandemia będzie miała na rynek, kursy walut i politykę cenową Grupy Renault w Polsce – podkreślił.

Dacia Duster / Dacia

Rekordowa podwyżka

Analitycy platformy Carsmile sprzedającej samochody przez internet – podpierając się informacjami płynącymi od dilerów i importerów – uważają, że w tej chwili nie ma planów obniżania cen aut. Przeciwnie – są przypadki rewizji cenników w górę. Potwierdzają to zresztą dane IBRM Samar – w marcu średnia cena sprzedaży nowych czterech kółek przekroczyła 124 tys. zł. To najwyższa wartość w historii. W porównaniu poprzedniego roku różnica wynosi ponad 12 tys. zł (wzrost o ponad 11 proc.).

– O ile w marcu obserwowaliśmy dość dużą skłonność dilerów do udzielania rabatów firmom zarządzającym flotami, to w kwietniu atrakcyjnych ofert zakupu samochodu z dużym rabatem było już znacznie mniej, a oferowane rabaty uległy zmniejszeniu – powiedział nam Michał Knitter, wiceprezes Carsmile. – Gdybyśmy mieli podsumować tę politykę jednym zdaniem, to brzmiałoby ono tak: ponieważ dilerzy nie są w stanie utrzymać wolumenów sprzedażowych, to próbują przynajmniej ratować się większą marżą na sprzedaży. Nabywcy aut mogą natomiast liczyć na obniżkę miesięcznych kosztów zakupu samochodów w leasingu czy wynajmie w związku z dużą obniżką stóp procentowych w Polsce, łącznie o 100 punktów bazowych – wyliczył.

W jego ocenie, na rynku mamy obecnie wiele czynników, które działają zarówno na wzrost, jak i na spadki cen samochodów. – Widzimy przede wszystkim spadek popytu na samochody wywołany przestojem w gospodarce oraz obawami o sytuację na rynku pracy. Można to podsumować w ten sposób, że osoby, które planowały zakup samochodu, wstrzymują się z taką decyzją. Z drugiej jednak strony widzimy pojawienie się nowych grup klientów - osób, które nie planowały zakupu czy wynajęcia samochodu w tej chwili, ale zostały do tego zmuszone przez epidemię ocenił i wskazał m.in. firmy gastronomiczne, które musiały z dnia na dzień zmienić swój model biznesowy i przestawić się na dowóz posiłków, a także sprzedaż podstawowych produktów żywnościowych. – Inna grupa to osoby, które nie mogą wykonywać pracy zdalnie, a nie chcą korzystać z komunikacji publicznej. Ten popyt nie rekompensuje spadku zainteresowania zakupem samochodu w skali całego rynku, ale takim firmom, jak Carsmile umożliwia dalsze funkcjonowanie pomimo potężnych kłopotów, w jakich znalazła się cała branża moto – stwierdził nasz rozmówca.

– Po stronie podażowej mamy obecnie dane, że dilerzy dysponują na placach zapasami samochodów pozwalającymi na zabezpieczenie ok. 1,5 miesiąca średniej sprzedaży z 2019 roku. Oznacza to, że przy obecnym poziomie sprzedaży, nie powinno być kłopotów z dostępnością aut w najbliższych czterech miesiącach, choć mogą być problemy z wyborem konkretnych modeli. Nie jest to najlepszy moment, aby planować zakup "samochodu marzeń" – podsumował Knitter.

Dziś koncerny w Europie przekazują informacje o planach stopniowego wznawiania produkcji w swoich zakładach i montowniach. Wcześniej takie informacje napłynęły w fabryk w Chinach, Japonii i Korei. Jednak nawet po wznowieniu pracy, nie zostaną uruchomione pełne moce. Konieczne są przerwy na dezynfekcję stanowisk, a także ograniczenie liczby personelu przebywającego na terenie zakładu. Poza tym, firmy motoryzacyjne zaangażowały się w produkcję m.in. respiratorów.

Nissana Qashqai / Nissan