Opel zlikwiduje co najmniej 2100 stanowisk pracy do 2025 roku. A następnie chce zmniejszyć stan zatrudnienia o kolejnych 1000 osób dwa razy w dwuletnich odstępach do 2029 roku – donosi Automotive News Europe powołując się na informacje uzyskane od osoby znającej temat, która prosiła o zachowanie anonimowości. Zarząd Opla ma o tym oficjalnie poinformować dziś. Przedstawiciele koncernu PSA, do którego należy niemiecka marka, odmówili komentarza tej sprawy.

Reklama

Przyczyny planowanych zwolnień? ANE wskazuje, że jednym z powodów może być nacisk na… elektromobilność. Niemieccy eksperci z Narodowej Platformy Przyszłości Mobilności wyliczyli, że silnik spalinowy składa się z co najmniej 1200 części. Elektryczny - z około 200.

Im szybciej będzie następować transformacja w transporcie, tym mniej potrzeba będzie tłoków, przekładni czy uszczelek głowic cylindrów, a co za tym idzie - coraz więcej miejsc pracy stanie się zbędnych – ocenił niemiecki dziennik "Handelsblatt". Bloomberg twierdzi, że w najbliższych latach producenci samochodów zlikwidują ok. 80 tys. miejsc pracy. A tylko w sektorze produkcji silników i napędów zagrożonych jest 88 tys. pracowników.

Co ciekawe, Grupa PSA i Fiat Chrysler Automobile pod koniec 2019 roku ogłosiły plany fuzji. Koncerny poinformowały, że w wyniku połączenia nie zostaną zamknięte żadne zakłady.

Reklama

Fabryki w Polsce

Przypominamy, że do Grupy PSA należą dwie przejęte ponad dwa lata temu zakłady Opla zatrudniające w sumie ok. 3 tys. pracowników. Fabryka w Tychach, gdzie w styczniu 2019 r. ruszyła produkcję silników benzynowych PureTech, stosowanych w wielu modelach koncernu PSA (koszt inwestycji przekroczył 250 mln euro). Zdolności produkcyjne tyskiego zakładu sięgną docelowo 460 tys. trzycylindrowych jednostek rocznie. W fabryce samochodów Gliwicach od 2021 roku ma powstawać nawet 100 tys. dużych aut dostawczych rocznie. Dziś głównym modelem jest osobowy Opel Astra.