– W największych miastach Polski problem zanieczyszczenia powietrza przez transport samochodowy to większy problem niż emisja pyłów z ogrzewania domów. Mimo, że w skali kraju samochody odpowiadają za ok. 10 proc. przekroczeń dopuszczalnego poziomu zanieczyszczeń, to w centrach dużych miast przekroczenia są wielokrotnie większe (nawet 80 proc.) – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli i wskazuje, że sytuacja z dnia na dzień staje się poważniejsza. A rękę do tego przykładają sami Polacy ściągając coraz starsze auta.

Reklama

– Ponad 13 mln aut sprowadzili Polacy od wejścia do Unii Europejskiej. Ubiegły rok był rekordowy jeżeli chodzi o liczbę zarejestrowanych samochodów - 1,6 mln samochodów, z czego milion sprowadzono właśnie z zagranicy - wylicza dziennik.pl Wojciech Drzewiecki z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar i wskazuje, że w ostatnich latach widoczny jest wyraźny wzrost importu aut z silnikami diesla, a wiele z nich jest wiekowych.

Nie jest tajemnicą, że właściciele samochodów napędzanych silnikami Diesla masowo usuwają z układu wydechowego filtr cząstek stałych DPF (lub FAP). Skąd wzięła się ta moda?

– Warunki ruchu miejskiego nie sprzyjają pracy filtrów DPF, koszty jego wymiany są wysokie, a wykrycie usunięcia DPF z samochodu jest praktycznie niemożliwe– mówi dziennik.pl prof. Marcin Ślęzak, dyrektor Instytutu Transportu Samochodowego. – W dodatku serwisy samochodowe stosują bardzo wyrafinowane metody, włącznie z pozostawieniem atrapy filtra i modyfikacją oprogramowania komputerowego pojazdu – dodaje naukowiec.

W zależności od warunków eksploatacji filtr DPF trzeba wymienić na nowy po 80-200 tys. km, a to kosztuje od ok. 2 tys. zł do 15-16 tys. zł. Fachowcy z firm zajmujących się regeneracją filtrów zwracają uwagę na to, że trafiają do nich filtry zatkane już po 30 tys. km. I głównie z tych powodów kierowcy decydują się na wycięcie filtra DPF z układu wydechowego auta.

Reklama

Polska policja w trakcie kontroli drogowej jest właściwie bezradna, bo nie dysponuje urządzeniami, które ujawnią ingerencję w układ wydechowy i brak DPF. Najwyższy mandat jaki może w tym przypadku wystawić drogówka to 500 zł. Dla porównania w Danii za jakąkolwiek nieautoryzowaną ingerencję w pojazd grozi przy pierwszej kontroli 2 tys. euro (8,6 tys. zł). Jeżeli taka osoba zostanie przyłapana na podobnym procederze po raz kolejny zapłaci już 15 tys. euro (64,5 tys. zł) czyli równowartość dobrego samochodu.

Nie masz DPF? Rząd przechodzi do ataku

Jak się jednak okazuje rząd nie zamierza biernie przyglądać się sprawie usuwania filtra cząstek stałych z samochodów i już pracuje nad wprowadzeniem nowych, ostrzejszych przepisów. A poinformowało o tym Ministerstwo Środowiska.

– W celu ograniczenia nieprawidłowości w zakresie emisji spalin samochodowych Rząd Rzeczypospolitej Polskiej postanowił wprowadzić rozszerzony zakres kontroli oraz częściową zmianę metodyki badawczej przeprowadzanego cykliczne okresowego badania technicznego pojazdów, w zakresie badania emisji spalin m.in. zadymienia – zapowiedział Mariusz Orion Jędrysik, sekretarz stanu w resorcie środowiska. – Projektowane przepisy nowelizujące ustawę – Prawo o ruchu drogowym, przewidują wprowadzenie obowiązku dokumentowania jakości spalin pojazdu poddawanego okresowemu badaniu technicznemu przez stacje kontroli pojazdów – dodał.

Reklama

Na czym będą polegać nowe i ostrzejsze procedury badania technicznego?

Resort deklaruje m.in. wprowadzenie nowego, właściwego kryterium oceny zadymienia dla pojazdów posiadających silniki o poziomie emisji Euro 5 i Euro 6 (nie więcej jednak niż 0,2 m-1; rejestracje od stycznia 2011). Dziś współczynnik zadymienia dla aut zarejestrowanych po dacie 30.06.2008 r. wynosi do 1,5 m-1. Tym samym potwierdzają się nasze doniesienia z września 2018 roku CZYTAJ WIĘCEJ>>

– Podczas badania technicznego auta - wyposażonego w silnik wysokoprężny - sprawdza się tzw. zadymienie, czyli zawartość sadzy w emitowanych spalinach. Zaostrzenie aktualnej i dopuszczalnej wartości tzw. zadymienia pozwoli efektywnie weryfikować pojazdy, w których filtr cząstek stałych DPF został usunięty. Dotyczy to pojazdów spełniających wymagania norm Euro 5 i Euro 6 – mówi dziennik.pl dr inż. Wojciech Jarosiński z Instytutu Transportu Samochodowego.

Dodatkowo w trakcie przeglądu diagnosta będzie wpinał się w system diagnostyki pokładowej pojazdu (EOBD) by potwierdzić wycięcie filtra cząstek stałych. Ostrzejsze przepisy przewidują również nakaz wykonywania pomiaru w warunkach swobodnego przyspieszania silnika.

– Pojazdy z usuniętym filtrem cząstek stałych nie uzyskają pozytywnego wyniku badania technicznego. By uzyskać pozytywny wynik badania trzeba będzie doposażyć pojazd w brakujący filtr DPF – mówi nam Mikołaj Krupiński z ITS.

Kierowcy muszą też liczyć się z tym, że wyniki badań emisji zanieczyszczeń wchodzących w zakres okresowych badań technicznych będą obowiązkowo archiwizowane.

– Wynik będzie, zapisywany w rejestrze SKP oraz w wydawanym zaświadczeniu o przeprowadzonym badaniu technicznym pojazdu. Raportowanie wyników pomiaru wymusi obligatoryjne realizowanie pomiarów – zapowiedział przedstawiciel ministerstwa.

Resort chce też uwiarygodnić badania, dlatego zostaną wprowadzone nowe wymagania dla urządzeń, za pomocą których wykonuje się pomiary. Resort ustanowi również nadzór nad sprzętem wykorzystywanym do badań w SKP.