– Policjanci ruchu drogowego w środę 29 sierpnia będą prowadzić w całym kraju ogólnopolskie działania kontrolno-prewencyjne pod nazwą "Smog". Akcja potrwa od godziny 6.00 do 22.00, a służbę patrolową w tym czasie będzie pełnić około 5 tys. funkcjonariuszy – powiedział dziennik.pl podinsp. Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego KGP. – To już ósma tego typu akcja, która ma na celu eliminowanie z ruchu pojazdów, których stan techniczny w oczywisty sposób wskazuje na nieprawidłowe działanie silnika lub uszkodzenie układu wydechowego, co może wpływać na zwiększoną emisję spalin – wyjaśnił policjant.

Reklama

Przedstawiciel KGP wyliczył, że od początku roku w trakcie siedmiu przeprowadzonych akcji mundurowi skontrolowali w całej Polsce ponad 166 tys. pojazdów i zatrzymali niemal 3,8 tys. dowodów rejestracyjnych. – W tej liczbie przeszło tysiąc dokumentów zatrzymano w związku z nadmierną emisją spalin, a ponad 2700 za inne naruszenia wymagań ochrony środowiska – uściślił.

Kobryś zapowiedział, że w środę od rana funkcjonariusze będą również reagować na inne wykroczenia związane ze stanem technicznym pojazdów. – Działania te pozwolą na wyeliminowanie z ruchu niesprawnych pojazdów zagrażających bezpieczeństwu oraz nadmiernie zanieczyszczających środowisko naturalne – wyjaśnił i dodał, że akcja ma również charakter edukacyjny. Policjanci będą przypominali kierującym, że dający się we znaki smog, to również "zasługa" zdezelowanych aut emitujących spaliny o nadmiernej toksyczności – dodał.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

100 urządzeń i "na oko" za wycieki czy kłęby dymu

Jak będzie wyglądać badanie na drodze?

Po zatrzymaniu funkcjonariusz podłączy w odpowiedni sposób do kontrolowanego pojazdu dymomierz lub analizator spalin. Policja jest wyposażona w blisko 100 takich urządzeń, które pozwalają na stwierdzenie, czy emisja spalin lub zadymienie spalin jest zgodne z obowiązującymi w Polsce normami – wyjaśnił Kobryś.

Przedstawiciel KGP zaznaczył, że mundurowy ma też prawo zatrzymać dowód rejestracyjny i skierować pojazd na badania techniczne nawet wtedy, kiedy nie ma przy sobie specjalistycznego sprzętu. Jakim cudem?

Policjant zatrzyma dowód rejestracyjny w razie stwierdzenia, lub uzasadnionego przypuszczenia – mówi o tym przepis z art. 132 Prawo o ruchu drogowym – przypomniał Kobryś. – W przypadku użycia do kontroli urządzenia mamy do czynienia ze stwierdzeniem i wówczas nie ma dyskusji. Brak urządzenia nie oznacza bezradności, bo kiedy policjant np. zauważy, że z układu wydechowego wydobywa się czarny dym wtedy ma uzasadnione podejrzenie, że pojazd nie spełnia norm wyjaśniał.

Poza zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego kierowca, który ewidentnie zaniedbał obsługę swojego samochodu może liczyć się z mandatem nawet do 500 zł. Ale to nie będą jedyne koszty…

– Po zatrzymaniu dowodu rejestracyjnego za naruszenie norm ochrony środowiska – bez względu na to, czy chodzi o wycieki, czy o przekroczenie norm spalin - taki pojazd dalej nie pojedzie. Z miejsca kontroli może być jedynie odholowany lub odwieziony na lawecie – zapowiedział policjant. Czyli, dochodzi jeszcze opłata za transport do warsztatu.

Gdzie jest filtr DPF?

Nie jest tajemnicą, że problemem na polskich drogach stają się pojazdy z wyciętym filtrem cząstek stałych DPF. Policja jednak nie dysponuje urządzeniami do ustalenia, czy była ingerencja w układ wydechowy.

Być może cała sytuacja niebawem się zmieni. Przypominamy, że politycy chcą zaostrzyć kary za wycięty filtr domagają się mandatu 5 tys. i holowanie na koszt kierowcy CZYTAJ WIĘCEJ>>

DPF lub FAP, czyli filtr cząstek stałych to rozwiązanie, które ma zmniejszać emisję szkodliwych substancji zawartych w spalinach samochodowych, a szczególnie rakotwórczych cząsteczek sadzy. Jednak nie da się ukryć, że ten element jest koszmarem właścicieli aut z silnikami Diesla. W zależności od warunków eksploatacji taki filtr DPF trzeba wymienić na nowy po 80-200 tys. km, a to kosztuje od ok. 2 tys. zł do 15-16 tys. zł. Eksperci z firm zajmujących się regeneracją filtrów zwracają uwagę na to, że trafiają do nich filtry zatkane już po 30 tys. km. I głównie z tych powodów kierowcy decydują się na wycięcie filtra DPF z układu wydechowego auta. Nawet mimo tego, że to niezgodne z prawem a także szkodliwe dla zdrowia człowieka oraz środowiska.