- Sprawa jest bardzo ważna - powiedział dziennik.pl Patryk Kosela, rzecznik prasowy Komisji Krajowej WZZ "Sierpień 80". - Ktoś mógłby powiedzieć, że dotyczy jakichś tam tylko dwóch zakładów w jednej branży. Ale to nieprawda. Bo ewentualna likwidacja Opla i Fiata w Polsce boleśnie dotknie całą gospodarkę - wyjaśnił. Skąd to nagłe zaniepokojenie związkowców?

Reklama

Z pisma przesłanego do premiera Mateusza Morawieckiego wynika, że ich zdaniem oba zakłady motoryzacyjne od lat działające w Polsce (Opel i Fiat) znalazły się w szczególnie trudnym położeniu. - Perspektywy dla nich nie napawają optymizmem i każą, niestety, przypuszczać, że grozi im - na przestrzeni najbliższych lat - likwidacja lub co najmniej zredukowanie tych fabryk produkujących samochody do formy małych montażowni - opisują przedstawiciele "Sierpnia 80" w liście do szefa rządu. W ich ocenie obie fabryki mają potencjał produkcji ok. 1 mln sztuk nowych samochodów rocznie, jednak obecnie wytwarzają niewiele powyżej połowy tego.

- Opel Manufacturing Poland mający zakłady w Gliwicach i w Tychach, po przejęciu rok temu przez francuski koncern PSA, stał się ofiarą polityki protekcjonizmu nowego właściciela. Traktowany jest po macoszemu, przez co gliwicka fabryka likwiduje kolejne zmiany, zmniejsza produkcję i zatrudnienie. Mało tego, polscy pracownicy są delegowani do zakładów Opla w Niemczech (…) - skarżą się premierowi związkowcy. Ich zdaniem brak nowych modeli dla Opla w Polsce może nieść obawy, że PSA będzie się wycofywał z produkcji na Śląsku.

Reklama

Opel uspokaja

Przedstawiciele Opla, z którymi rozmawialiśmy, studzą emocje i wskazują, że oddelegowanie pracowników z Gliwic do Niemiec było kolejnym działaniem związanym z nadwyżką zatrudnienia w fabryce i jego dostosowaniem do zapotrzebowania na samochody.

- To jedno z działań wpisujących się w program PACE! zmierzający do wzmocnienia konkurencyjności firmy Opel/Vauxhall i zapewnienia jej zrównoważonej przyszłości – usłyszeliśmy.

Przypominamy, że do pracy w niemieckim zakładzie w Ruesselsheim (powstaje tam model Insignia) oddelegowano ok. 250 osób, które zastąpiły pracowników tymczasowych - średnio na okres kilku miesięcy. Polacy są oddelegowani i wynagradzani zgodnie z przepisami prawa obowiązującymi w UE. Nieoficjalnie udało się nam ustalić, że otrzymują też dodatki za oddelegowanie i pokrycie części kosztów związanych z pobytem.
Reklama

W styczniu by dostosować poziom produkcji i zatrudnienia do aktualnego popytu na rynku fabryka uruchomiła program dobrowolnych odejść adresowany do 190 pracowników. Od lutego produkcja samochodów w gliwickim zakładzie jest prowadzona w systemie dwuzmianowym. Tego typu działania związane z dostosowaniem do zapotrzebowania rynkowego miały już miejsce wcześniej.

Co ciekawe, Grupa PSA ogłosiła rekordowy bilans 2017 r. dzięki powodzeniu najnowszych modeli i mniejszej od zakładanej stracie Opla/Vauxhalla kupionych od GM. Francuski koncern dzięki programowi restrukturyzacji Push to Pass wypracował obroty 65,21 mld euro (plus 20,7 proc.) i zysk netto 1,93 mld (plus 11,5) - podczas gdy analitycy liczyli na 64,68 mld i 1,899 mld. Do sukcesu przyczyniły się: wielkość sprzedaży i różnorodność gamy - szczególnie SUV Peugeot 3008 i nowy Citroen C3. W efekcie prezes Grupy PSA Carlos Tavares przyznał średnią premię uznaniową po 2600 euro dla pracowników (ok. 11 tys. zł), zaś akcjonariusze dostaną po 0,53 euro wobec 0,48 rok temu za akcję.

Liczby pokazują, że zaciskanie pasa przez Citroena i Peugeot w ostatnich latach przynosi efekty. Nie można więc wykluczyć podobnej sytuacji za jakiś czas w przypadku Opla.

Co dalej z Fiatem?

Związkowcy "Sierpnia 80" proszą również premiera Morawieckiego, by pochyli się nad zakładami Fiat Chrysler Automobiles (FCA) w Tychach i Bielsku-Białej.

- Po odebraniu fabryce w Polsce produkcji modelu Panda cyklicznie zmniejszano moc produkcyjną. Dziś wynosi ona 50 proc. swych możliwości. Nowy model dla Tychów od lat pozostaje tylko w sferze obietnic. Co więcej, musiałaby to być marka na miarę ówczesnej Pandy, czyli cieszącą się na tyle dużym zainteresowaniem ze strony nabywców, aby dorównać produkcji sprzed 5 lat - informują szefa rządu.

FCA w rozmowie z dziennik.pl wstrzymało się od komentarza. Przypomniało jednak o inwestycji w fabrykę silników w Bielsku-Białej - premier Morawiecki oszacował ją na ok. miliard zł. W efekcie produkcja zupełnie nowych jednostek napędowych FireFly do aut koncernu FCA ruszy jeszcze w 2018 roku - w zakładzie będzie powstawać 3-cylindrowiec o pojemności 1 litra oraz silnik 1.3 czterocylindrowy. A z informacji Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej wynika, że należąca do grupy koncernu motoryzacyjnego FCA firma Magneti Marelli zainwestuje w ciągu kilku lat 366 mln zł w swoje zakłady w Sosnowcu i Bielsku-Białej.

Znacjonalizować Opla i Fiata? Polski elektryk zamiast Astry i 500-ki?

- Wnosimy o spotkanie, ponieważ plan ratowania polskiego przemysłu motoryzacyjnego może znaleźć miejsce w ogłoszonym Programie Elektromobilności, który przyjęliśmy z wielką nadzieją (…) - twierdzą ludzie z Sierpnia 80. - Jeśli się spełnią nasze przewidywania co do zamiarów obecnych właścicieli Opla i Fiata, to aby ratować tysiące miejsc pracy, które przemysł motoryzacyjny generuje w całej gospodarce Polski, będziemy musieli stanąć przed podjęciem decyzji dotyczącej ewentualnego przejęcia, nacjonalizacji (a w przypadku Fiata renacjonalizacji) zakładów w Gliwicach, Tychach i w Bielsku-Białej. Wówczas Plan Elektromobilności można by było oprzeć właśnie na dotychczasowych fabrykach Opla i Fiata, będących w stanie produkować rocznie 1 milion samochodów nowej generacji - skwitowali związkowcy.

Dziennik.pl poprosił Ministerstwo Rozwoju i Kancelarię Premiera o komentarz do tej sprawy. Czekamy na odpowiedzi.