- W poniedziałek prokurator Prokuratury Okręgowej po zapoznaniu się z przesłanymi z Komendy Miejskiej Policji w Krakowie materiałami w sprawie kolizji pojazdu wiozącego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wraz z małżonką, nie znajdując podstaw do podejmowania jakichkolwiek czynności zwrócił akta do Komendy Miejskiej Policji celem kontynuowania postępowania w sprawie o ewentualne wykroczenie – poinformował rzecznik.

Reklama

Wcześniej prokuratura zapowiadała, że sprawdzi, czy istniało zagrożenie dla bezpieczeństwa osób przewożonych w prezydenckiej limuzynie. Jak informował PAP rzecznik krakowskiej PO, zdarzenie stanowi wykroczenie, którym prokuratura się nie zajmuje.

We wtorek 27 lutego rządowa limuzyna, w której jechał prezydent, na moście Powstańców Śląskich w Krakowie najechała na tzw. separator oddzielający pas jezdni od torowiska tramwajowego. Komputer pokładowy w samochodzie wskazał obniżenie poziomu powietrza w przednim prawym kole. Prezydent Andrzej Duda przesiadł się do innej limuzyny i kontynuował podróż do Bochni. Nikomu nic się nie stało.

W tej sprawie wewnętrzne postępowanie prowadzi Służba Ochrony Państwa. "Zgodnie z procedurami wewnętrznymi Służby Ochrony Państwa każde zdarzenie drogowe z udziałem samochodów SOP jest wnikliwie i szczegółowo wyjaśniane przez komórkę kontrolną SOP. Tak jest również w przypadku wczorajszego zdarzenia drogowego, do którego doszło w Krakowie. Dopiero te ustalenia pozwolą w sposób pełny wyjaśnić przyczyny wczorajszego incydentu" - podała w komunikacie SOP.

Reklama

Służba informowała także, że funkcjonariusz, który prowadził limuzynę, posiada wieloletnie doświadczenie jako kierowca samochodów tzw. grup ochronnych.

W dniu kolizji prezydent w południe spotkał się w Krakowie z członkami społeczności żydowskiej, a następnie udał się do Bochni, aby odebrać honorowe obywatelstwo miasta.

Rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie Michał Pyclik poinformował PAP, że po kolizji separator został na nowo ustawiony i dokręcony, dostawiono jeszcze dodatkowy znak, tzw. sierżanta, aby kierowcy zwracali uwagę na separator.

Reklama

– Zgodnie z procedurami wewnętrznymi Służby Ochrony Państwa każde zdarzenie drogowe z udziałem samochodów SOP jest wnikliwie i szczegółowo wyjaśniane przez komórkę kontrolną SOP. Tak jest również w przypadku wczorajszego zdarzenia drogowego, do którego doszło w Krakowie. Dopiero te ustalenia pozwolą w sposób pełny wyjaśnić przyczyny incydentu – wyjaśniła Gdula-Bomba.

Dodała, że funkcjonariusz, który prowadził pojazd SOP, posiada wieloletnie doświadczenie jako kierowca samochodów grup ochronnych.