W odpowiedzi na interpelację Liroya-Marca, wiceminister Słowik poinformował, że resort rozwoju "prowadzi szerokie konsultacje projektu zmian w ustawie o partnerstwie publiczno-prywatnym, który przewiduje wprowadzenie nowego rodzaju strefy płatnego parkowania w ścisłych centrach miast powyżej 200 tys. mieszkańców."

Reklama

Zgodnie z projektem, strefy o podwyższonej opłacie za parkowanie mogłyby być ustalane tylko na obszarach śródmieścia. Resort rozwoju zaproponował, aby w tych strefach opłaty mogły być ustalone w granicach trzykrotności obecnego limitu opłat. Ponadto w takich strefach opłaty mogłyby być pobierane także w dni wolne od pracy.

W ocenie Słowika, podwyżka limitu ma urealnić wysokość opłat za parkowanie, ponieważ obecne stawki określone w ustawie o drogach publicznych obowiązują od 2003 r. - W tym czasie przeciętne wynagrodzenie wzrosło z ok. 2200 zł do ok. 4050 zł, przy równoczesnym dynamicznym wzroście liczby samochodów - wskazał wiceminister, dodając, że obwiązujący limit opłat za parkowanie w strefie płatnego parkowania nie spełnia już funkcji, której miał pierwotnie służyć.

Reklama

Ile zapłacą kierowcy?

Reklama

Z założeń projektu wynika, że rady miast (gmin) będą mogły podnieść opłaty nawet do 9 zł za pierwszą godzinę, czyli trzykrotność obecnej stawki. Druga i trzecia godzina będzie mogła kosztować jeszcze drożej - o 20 proc. Stawka za czwartą godzinę nie może jednak przekraczać opłaty za pierwszą. Czyli cztery godziny parkowania mają kosztować niemal 40 zł.

Poseł Piotr Liroy-Marzec swojej w interpelacji do wicepremiera i ministra rozwoju i finansów Mateusza Morawieckiego wskazał, że "innym kuriozalnym pomysłem jest wprowadzenie odpłatności za parkowanie w weekendy". Obecnie parkowanie w soboty i niedziele jest bezpłatne.

Resort Morawieckiego wprowadzenie podwyżek uzasadnia "ograniczeniem przebywanie aut na parkingach i obniżeniem poziomu zanieczyszczeń".

- Ciekawe, ile zanieczyszczeń powoduje zaparkowane auto? Czy ministerstwo Morawieckiego ma jakieś dane na temat emisji zanieczyszczeń przez zaparkowane samochody? - dociekał w rozmowie z dziennik.pl Liroy-Marzec.

Parlamentarzysta nie zaprzeczał, że zanieczyszczenie powietrza w miastach jest poważnym problemem. Jednak w jego ocenie rząd pobłądził. - Walka ze smogiem powinna raczej polegać na wsparciu finansowym obywateli w wymianie pieców na nowe, a nie obarczaniu ich nowymi podwyżkami. W tej kwestii ciekaw jestem zdania wicepremiera Morawieckiego - mówił nam polityk.

Co na to ministerstwo?

Słowik w odpowiedzi stwierdził, że zmiana polegająca na podniesieniu limitu opłat nie oznacza zatem automatycznego podniesienia opłat, a tylko rozszerza zakres władztwa jednostek samorządu terytorialnego, w granicach określonych wymogami konstytucyjnymi. - Każdorazowo decyzja o wprowadzeniu opłat za parkowanie i ustalenie ich konkretnych stawek należy do władz gmin (miast), o czym jednoznacznie stanowi art. 13b ust. 3 ustawy o drogach publicznych - wskazał wiceszef MR.

Dodał, że dochody z opłat za parkowanie trafiają do budżetów tych gmin (miast), czego projekt także nie zmienia. - W tych aspektach projekt zdaje się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom pana posła - stwierdził Słowik.

Wiceminister zwrócił uwagę, że obecnie opłaty w niższej wysokości niż limit ustawowy obowiązują w wielu mniejszych miastach, jak np. w Płocku, ale i w największych miastach, jak np. we Wrocławiu (podstrefa C). - Faktyczna wysokość opłat obecnie zależy od decyzji władz gmin (miasta), i w tym względzie procedowany projekt tego nie zmienia. To władze gminy (miasta) powinny ocenić, jaki poziom opłat jest właściwy, a także czy celowe jest pobieranie opłat w dni wolne od pracy - dodał Słowik.

Miasto zdecyduje o podwyżce

Odnosząc się do pytania Liroya-Marca o "emisję zanieczyszczeń przez zaparkowane auto" wiceminister podparł się badaniami, które mają wskazywać, że ruch samochodowy jest jednym z głównych źródeł szkodliwego wpływu.

- Oczywiście większość z przemieszczających się pojazdów zmierza do miejsca postoju, a zatem jest silna korelacja między ruchem pojazdów a wolnymi miejscami parkingowymi. Nie powinno zatem budzić wątpliwości, że opłata jest wprawdzie pobierana za zaparkowany pojazd - zwykle z wyłączonym silnikiem - ale zniechęcenie kierowców do parkowania w centrach miast lub skrócenie ich postoju do niezbędnego minimum zmniejsza ruch kołowy, zwykle na rzecz transportu zbiorowego lub innych ekologicznych środków transportu - stwierdził urzędnik.

Podwładny Morawieckiego podkreślił dodatkowo, że opłaty za parkowanie w strefach płatnego parkowania nie powinny być mylone ze - wspomnianymi w interpelacji - strefami o zaostrzonych normach emisji spalin z pojazdów (tzw. strefach ekologicznych). - Nie ma zatem obaw, że mieszkańcy tych stref płatnego parkowania zostaną narażeni na konieczność wymiany swoich samochodów - skwitował.