Stracą za to biedniejsi kierowcy, kupujący gównie auta importowane z Zachodu. Prawie dwie trzecie z nich ma więcej niż 10 lat i zostaną objęte najwyższymi stawkami daniny. Najpopularniejsze modele jak Volkswagen Golf V, Passat, Audi A4 czy Opel Astra podrożeją o 2–3 tys. zł. A klasyczne modele z dużymi silnikami wyprodukowane w latach 90. nawet o kilkanaście tysięcy.

Najmocniejsza, najszybsza i najdroższa wersja Audi S8 plus kosztuje w salonie 729 tys. zł. Niemal jedną trzecią tej sumy stanowią podatki – VAT i akcyza. Jeżeli stawki tej ostatniej – jak planują ministerstwa infrastruktury i finansów – zostaną gruntownie przemodelowane, to Audi S8 powinno potanieć o około 15 proc. Jego właściciel zamiast niemal 100 tys. zł akcyzy (18,6 proc. wartości netto samochodu) odprowadzi do kasy państwa raptem 6,3 tys. zł. Wszystko to oczywiście pod warunkiem, że nowe regulacje faktycznie wejdą w życie oraz że koncerny motoryzacyjne w pełni uwzględnią zmiany podatkowe w oficjalnych cenach samochodów. A to wcale nie jest takie pewne.

Reklama

Pewne jest za to co innego – że na nowym rozwiązaniu stracą biedniejsi kierowcy. Stawka daniny będzie zależała od wieku auta i pojemności jego silnika, a to spowoduje, że wyraźnie podrożeje większość samochodów, które importujemy. Ze statystyk instytutu Samar wynika, że od stycznia do końca września sprowadziliśmy z Zachodu 690 tys. aut osobowych (dla porównania, nowych osobówek kupiliśmy w tym czasie „tylko” 303 tys.), a średni wiek przeciętnego egzemplarza to 11 lat i 9 miesięcy! Najpopularniejsze modele – Audi A4 i Volkswagen Golf.

Innymi słowy, przeciętny Polak kupuje Audi A4 lub Golfa V TDI z 2004 r. Średnia rynkowa cena tego drugiego to 17 000 zł. Teoretyczna akcyza zawarta w cenie egzemplarza to 500 zł (3,1 proc. wartości pojazdu), ale praktyczna – nie więcej niż 300 zł (importerzy celowo wpisują niższą cenę w umowie bądź na fakturze). Gdy w życie wejdzie podatek w nowej formie, nie będzie zmiłuj – za możliwość jeżdżenia 12-letnim golfem TDI trzeba będzie zapłacić państwu 2481 zł – ośmiokrotnie więcej niż obecnie. A ostateczna cena samochodu wzrośnie o 15 proc.

Reklama

Jeszcze mocniej po kieszeni oberwą koneserzy starszych aut z motorami o dużej pojemności. – W przypadku youngtimerów z silnikami powyżej 4 l akcyza wyniesie prawie 19 tys. zł. A to oznaczać może dwie rzeczy: nieopłacalność importu albo drastyczny wzrost cen kolekcjonerskich modeli – tłumaczy Piotr Sielicki, właściciel firmy Konstancin Classics specjalizującej się w sprzedaży klasyków. Przykład? Mercedes S500 z lat 90. Dzisiaj egzemplarz w niezłym stanie można kupić za ok. 30 tys. zł. Po zmianach będzie trzeba zapłacić za niego 45 tys.

Reklama
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna