W miejsce obowiązującego systemu TIR Moskwa oczekuje dodatkowych gwarancji od przewoźników, co grozi paraliżem na granicach i drastycznym wzrostem kosztów transportu. Warszawa przygląda się sytuacji z rosnącym niepokojem, gdyż nasi kierowcy obsługują 40 proc. przewozów na linii UE–Rosja. O co gra Moskwa?
Zgodnie z nowymi zasadami przewoźnicy zostaną zobowiązani do składania dodatkowych gwarancji bankowych, a także precyzyjnego wytyczania trasy samochodu na terytorium Rosji. Wcześniej taką gwarancją było funkcjonujące od 40 lat międzynarodowe porozumienie TIR. Ale wprowadzenie przez Rosję nowych przepisów po raz kolejny zostało odroczone. Zamiast 14 września zaczną obowiązywać od 1 grudnia. Poza Syberią, gdzie już obowiązują. – Symbolicznie. Większość azjatyckich partnerów nie uczestniczy w systemie TIR, a ponadto towary są tam zwykle przewożone statkami bądź koleją – mówi DGP Andriej Kirijenkow, dyrektor firmy Kastoms Rus, pomagającej przewoźnikom uporać się z odprawą celną.
Rosyjscy eksperci zakładają, że nowe wymagania to efekt długoletniej wojny celników ze stowarzyszeniem AsMAP, autoryzowanym reprezentantem TIR w Rosji. – Zdaniem celników instytucja nie wywiązuje się z płacenia ceł do budżetu. Szacują dług na 20 mld rubli (2 mld zł – red.). AsMAP replikuje, że sądy nie uznały większości żądań celników. Jesteśmy na progu wojny o podział rynku przewozów towarowych w Rosji. AsMAP kontrolował 90 proc. – mówi Kirijenkow. Deutsche Welle sugeruje, że służba celna ma związki z firmami niezrzeszonymi w AsMAP, więc niejako w ich imieniu celnicy walczą o pozycję na rynku.
Istnieje też inna, choć podobna hipoteza. Żądania dodatkowych gwarancji mogą być ukłonem w stronę tych rosyjskich przewoźników, którzy przegrywają w konkurencji z Europą, bo dysponują starszym sprzętem. Według firmy Sowtransawtoekspiedicyja 76 proc. ciężarówek w Rosji ma ponad 10 lat. W Polsce średnia to 5 lat. By chronić własnych przewoźników, Rosja od lat ogranicza też liczbę kwot zezwoleń przewozowych. Wprowadzenie nowych gwarancji przy jednoczesnym pobłażliwym traktowaniu własnych tirów mogłoby ułatwić rosyjskim przewoźnikom konkurencję z Zachodem.
Reklama
Litewscy analitycy dopatrują się w rosyjskich działaniach przyczyn politycznych. Sprawę gwarancji poprzedziły bowiem wzmożone kontrole litewskich przewoźników, w wyniku których ruch towarowy między Litwą a Kaliningradem zmalał o 90 proc. Szef MSZ Linas Linkevičius uważa, że to próba nacisku na Litwę, która jesienią organizuje szczyt Partnerstwa Wschodniego. Ukraina i Mołdawia mają wówczas nadzieję podpisać umowy stowarzyszeniowe z UE, do czego nie chce dopuścić Moskwa. Linkevičius wskazuje, że w sierpniu w podobny sposób, nękając tirowców na granicach, Rosja próbowała wpłynąć na Kijów. Z kolei we wrześniu Rosja zakazała importu wina z Mołdawii. Po stronie Litwy stanęła już Bruksela, która zaapelowała do Moskwy o zaprzestanie nękania litewskich przewoźników.
Reklama