Przy drogach wyrastają kolejne radary, internauci nawołują kierowców do strajku, a rząd się tłumaczy koniecznością poprawy bezpieczeństwa na drogach. Dlatego prezydent poprosił o przygotowanie ekspertyzy dotyczącej tych kwestii. Jednym z tematów wziętych pod lupę była sprawa osób chronionych immunitetem – sędziów, prokuratorów, parlamentarzystów czy dyplomatów.
Gdy fotoradar przyłapie ich na przekroczeniu prędkości, są bezkarni. Jak usłyszeliśmy w Prokuraturze Generalnej, nawet gdyby osoba chroniona immunitetem chciała opłacić mandat, to nie może. Sprawy kończą się upomnieniem przełożonego. – Konsultowaliśmy się w tej sprawie ze środowiskami osób zainteresowanych poprawą bezpieczeństwa na drogach. Nigdzie nie spotkaliśmy się z argumentami przemawiającymi za zachowaniem immunitetów w tym zakresie – mówi ekspert w Kancelarii Prezydenta Wiesław Sikorski, który jest jedną z osób opracowujących opinię. – Ten immunitet po prostu się nie broni – mówi i dodaje, że taki wniosek znalazł się w ekspertyzie.
Czy prezydent przygotuje projekt ustawy uchylający immunitety w przypadku wykroczeń drogowych? – Nie chcę wyprzedzać faktów, ale wszyscy ucieszylibyśmy się z inicjatywy pana prezydenta – odpowiada Sikorski.
Zdaniem Andrzeja Grzegorczyka ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego niedopuszczalne jest, by osoby, które jak sędziowie czy prokuratorzy zajmują się karaniem osób przekraczających prędkość, same unikały mandatów. – W Skandynawii i w Niemczech immunitet nie chroni przed postępowaniem, jeżeli chodzi o wykroczenia drogowe – wskazuje ekspert.
Reklama
Pytani o pomysł zniesienia immunitetu sędziowie stawiają warunki. – Gdyby wprowadzić odpowiedzialność za wykroczenia drogowe sędziów na ogólnych zasadach, to z uwagi na zasadę niepodlegania dwukrotnie odpowiedzialności za ten sam czyn należałoby zastrzec, że za te wykroczenia sędziowie nie odpowiadają dyscyplinarnie – mówi nam Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Reklama
Dodaje, że obecnie postępowanie dyscyplinarne grozi sędziemu znacznie surowszymi konsekwencjami niż mandat. – Konsekwencje finansowe, upomnienia lub nagany mogą oznaczać dla sędziego stratę nawet kilkunastu tysięcy złotych lub nawet złożenie z urzędu – twierdzi Przymusiński. Wskazuje również, że immunitet w sprawie wykroczeń obowiązuje po to, by nie dochodziło do sytuacji, w której policja wnosi o ukaranie sędziego, a jednocześnie ten sam sędzia prowadzi sprawy, w których ocenia pracę policji.
Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk nie chciał się wczoraj wypowiedzieć na ten temat.
Niezależnie od tego, co zrobi prezydent, wiadomo, że koniec drogowego eldorado w pierwszej kolejności czeka parlamentarzystów. Jak zapowiedziała marszałek Sejmu Ewa Kopacz, jeszcze przed wakacjami ma wejść w życie ustawa umożliwiająca karanie ich mandatami za piracką jazdę.
Zdaniem konstytucjonalisty dr. Ryszarda Piotrowskiego problem immunitetów da się rozwiązać na różne sposoby. – Celem instytucji immunitetu jest ochrona praw parlamentu. Trzeba by zweryfikować związek między wykroczeniem drogowym a tą ochroną. Może praktyka powinna pójść w kierunku każdorazowej oceny sądu, czy w grę wchodzi ochrona praw parlamentu, w sytuacji gdy poseł zasłania się immunitetem i odmawia zapłacenia mandatu – mówi dr Piotrowski.
Konsekwencje dyscyplinarne są gorsze niż mandat, uważają sędziowie