Pokusa zaoszczędzenia dzięki kupnie używanego samochodu może być ogromna. Utrata wartości nawet ponad 30 proc. w momencie wyjazdu nowym autem z salonu nie jest wcale rzadkością. Po trzech latach pojazdy nie są warte nawet połowy pierwotnej ceny.
Choć są oczywiście wyjątki, w Polsce, tradycyjnie, najmniej tracą na wartości samochody japońskie i niemieckie. Najwięcej – zwykle francuskie i włoskie. Z reguły więcej tracą na wartości drogie pojazdy. Ważne, czy w międzyczasie nie zmienił się model danego auta. Większą utratę wartości notuje się też w przypadku pojazdów, które jako nowe oferowane były z największymi rabatami czy w najatrakcyjniejszych promocjach.
Warto jednak dobrze się zastanowić nad ową utratą wartości. Czasem, jak w przypadku wielu aut francuskich, wynika ona z obiegowej opinii klientów, niespecjalnie popartej faktami. Ale też bywa, że dany model zwyczajnie nie jest udany i stąd duża utrata wartości. Cóż z tego zatem, że kupimy go tanio, skoro będzie wymagał częstych i kosztownych napraw.
Warto sprawdzić kilka rzeczy przed transakcją. Przede wszystkim, od kogo kupujemy. I nie chodzi tu tylko o ryzyko nabycia samochodu kradzionego czy – w przypadku aut sprowadzanych z zagranicy – bez wymaganych dokumentów czy np. opłacenia akcyzy (choć oczywiście dokumenty i ich zgodność ze stanem faktycznym, np. numerem VIN na pojeździe, sprawdzamy obowiązkowo). Chodzi także o to, czy sprzedający wystawi nam fakturę VAT. Firma może bowiem kupić samochód używany także od osoby fizycznej, na podstawie zwykłej umowy kupna-sprzedaży. Tyle, że wówczas nie ma możliwości odliczania podatku. W przypadku modeli z homologacją ciężarową mówimy o całości VAT, a modeli osobowych, o maksymalnie 6 tys. zł.
Reklama
Kupno używanego auta poprzez autoryzowany salon może mieć plusy i minusy. Minusem będzie zwykle nico wyższa cena. Plusem – np. dodatkowa gwarancja półroczna czy roczna na używany samochód, dla którego standardowa gwarancja już się skończyła.
Reklama
Niezależnie jednak, od kogo kupujemy, stan techniczny warto sprawdzić samemu. Najlepiej w zaprzyjaźnionym warsztacie. Dobry mechanik od razu będzie wiedział, na co zwrócić szczególną uwagę w danym modelu i przy danym przebiegu. Raz będzie to rozrząd, raz zawieszenie czy układ hamulcowy, innym razem skrzynia biegów. Usługa takiego sprawdzenia nie będzie bardzo kosztowna (zwykle 50 – 150 zł w warsztatach nieautoryzowanych, do 250 – 400 zł w droższych autoryzowanych serwisach za pełną diagnostykę wraz z podłączeniem do komputera), a może uchronić przed sporymi wydatkami w przyszłości.
Stan mechaniczny to nie wszystko. Warto też upewnić się, czy samochód nie brał udziału w poważnym wypadku. A jeśli już miał burzliwą przeszłość, to czy został naprawiony porządnie. Mówiąc wprost – czy jest bezpieczny. Tu także pomocny będzie serwis, najlepiej oczywiście blacharski.
Dodatkowo dobry fachowiec porówna też stan zużycia wnętrza pojazdu (m.in. koła kierownicy, okładzin na pedałach, tapicerki) ze wskazaniem licznika przebiegu.
Nie powinno się jednak poprzestawać na stacjonarnym badaniu auta – trzeba się też nim przejechać. Wówczas można wyłapać ewentualne stuki, piski, nierówną pracę silnika itp. Taka wiedza może się później okazać bezcenna, by oszczędności faktycznie nie okazały się pozorne.