76,8 tys. zł – to średnia cena zapłacona w tym roku w polskich salonach – wyliczył Instytut Samar monitorujący rynek motoryzacyjny. To o 7,6 proc. drożej niż przed rokiem.
Jest wprawdzie taniej niż pod koniec 2011 r., kiedy auto kosztowało średnio 79 tys. zł, ale nasi rozmówcy z branży twierdzą, że początek roku to dopiero preludium czekających nas podwyżek. Pierwsze miesiące roku to zwyczajowo czas wyprzedaży starego rocznika i co za tym idzie – znacznej obniżki cen. Pod koniec roku średnia cena aut może po raz pierwszy w historii zdecydowanie przebić granicę 80 tys. zł – szacują eksperci.

Z roku na rok drożej

Spośród popularnych marek najbardziej w porównaniu z początkiem 2011 r. ceny podkręciły Peugeot – o 27,2 proc. i Toyota – o 14,5 proc. Po 7 – 8 proc. zdrożały auta Forda, Citroena, Suzuki, Nissana i Skody. Rekordzistą jest Lancia. Samochody tej marki podrożały o ponad 50 proc. Klienci zostawiają w salonach tej marki średnio 112 tys. zł.
Reklama
Z zestawienia Samar wynika, że najtańsze dziś na polskim rynku – pomijając łady i smarty – są chevrolety i fiaty. Klient zostawia u dilerów tych marek średnio 46 – 47 tys. zł.
Reklama
– Z roku na rok ceny rosną – mówi Wojciech Drzewiecki, szef Samaru. To efekt m.in. rosnących wymagań w zakresie niższej emisja spalin czy wyższego poziomu bezpieczeństwa. Wzrost średniej wartości auta to też efekt statystyczny. Na skutek podwyżek zmienia się również struktura sprzedaży nowych samochodów. – Klienci zainteresowani samochodami tańszymi reagują szybciej. Stąd spadki sprzedaży w tych segmentach i wzrost średniej ceny – mówi Drzewiecki.

Stracić jak najmniej

Im więcej trzeba wyłożyć na zakup samochodu, tym istotniejszym czynnikiem wpływającym na decyzję o wyborze marki staje się cena, po jakiej później można je odsprzedać.
Jak wynika z przygotowanego dla DGP przez firmę EurotaxGlass’s rankingu najchętniej kupowanych przez Polaków samochodów z segmentu C, po trzech latach ich eksploatacji rzadko kiedy możemy liczyć na odzyskanie połowy wydanych pieniędzy.
Pod tym względem najgorzej wypada Citroen, nieco lepiej Ford i Skoda, a najlepiej marki niemieckie: Opel i Volkswagen (co ciekawe, auta tej ostatniej marki potaniały, licząc rok do roku, średnio o 3 proc.). Jednak nawet za najbardziej chodliwe modele niemieckich marek, czyli Golfa VI i Astrę IV, po trzech latach eksploatacji można odzyskać tylko nieco ponad połowę wartości.
– Przy zakupie nowego auta należy brać pod uwagę nie tylko cenę. Rozpatrując konkretne oferty, powinniśmy się zastanowić, ile tak naprawdę będzie nas kosztowała eksploatacja – radzi Piotr Włodarczyk, dyrektor handlowy EurotaxGlass’s Polska. Według niego nie możemy precyzyjnie przewidzieć całkowitych kosztów, ale jest kilka elementów, które możemy skalkulować.
– Po pierwsze, postarajmy się ustalić przewidywany ubytek wartości samochodu w okresie, w jakim zamierzamy auto użytkować. Po drugie, dopasujmy rodzaj silnika do naszych średnich przebiegów rocznych – mówi Włodarczyk. Przy małych przebiegach ewidentnie nie opłaca się płacić więcej za silnik Diesla. Kolejnym ważnym elementem są koszty serwisowania, częstotliwość i zakres przeglądów oraz czas gwarancji producenta. Auto z ważną gwarancją producenta zawsze jest łatwiej sprzedać.
W porównaniu z początkiem 2011 r. najbardziej zdrożały peugeot i toyota