W listopadzie zarejestrowano w naszym kraju 24,9 tys. samochodów osobowych – o 20,5 proc. mniej niż rok temu. Od początku roku liczba rejestracji jest natomiast niższa od zeszłorocznej o 8,8 proc. – podał polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, grupujący sprzedawców i producentów nowych aut. Takie wyniki stawiają nasz rynek obok Grecji, Portugalii, Hiszpanii czy Włoch, a więc krajów, które są zagrożone bankructwem.
Tymczasem w 19 krajach Starego Kontynentu – jak wynika z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów – sprzedaż samochodów rośnie. W krajach bałtyckich sprzedaż rośnie nawet o ponad 100 proc. Handlowanie samochodami idzie świetnie także w Niemczech, największym rynku motoryzacyjnym Europy. Do końca listopada sprzedano w tym kraju aż 2,93 mln aut – o 9 proc. więcej niż przed rokiem.
Szał zakupów trwa też nieprzerwanie w Chinach, a na zakupy wybrali się nawet Amerykanie. Do końca listopada sprzedano w tym kraju 5,8 mln samochodów – o 400 tys. sztuk więcej niż rok temu.
Tymczasem u nas w listopadzie aż 11 firm zanotowało ponad 20-proc. spadki sprzedaży. Najgorzej wyglądają wyniki Mitsubishi (-52 proc.), Citroena (-49 proc.) i Hondy (-48 proc.). Smutny był to także miesiąc dla Forda (-20 proc.), Volvo (-27 proc.), Fiata (-29 proc.), Renault (-24 proc.) Kii (- 29 proc.), Peugeota, BMW i Opla (po -34 proc.).
Reklama
Według części ekspertów, w tym Łukasza Gębskiego, szefa Autosalon24.pl, winni są sami importerzy, którzy w obawie przed kryzysem zamówili na ten rok za mało aut.
Reklama
– Brak samochodów miał minimalne znaczenie w spadku ogólnej sprzedaży w Polsce – mówi tymczasem Tomasz Tonder, kierownik ds. PR działu samochodów osobowych Volkswagen w Kulczyk Tradex. Według niego rynkowi źle przysłużyły się brak możliwości pełnego odliczenia VAT, niepokojące informacje dotyczące przyszłości i wysoki kurs franka, który do zakupów samochodów zniechęcił posiadaczy kredytów hipotecznych w tej walucie.
Grzegorz Paszta, attache prasowy Renault Polska, dodaje, że znaczny wpływ na spadek sprzedaży mają też wysokie ceny paliw, a także zaostrzona polityka przyznawania kredytów na samochodowym rynku.