Policjanci kontrolowali samochody w okolicach miejscowości Chojno Nowe w powiecie chełmskim na Lubelszczyźnie. "Kiedy wyjeżdżali z parkingu, zobaczyli, że krajową 12-stką między jadącymi samochodami pędzi klacz. Biegła w stronę Chełma. Kierowcy musieli hamować, aby uniknąć zderzenia ze zwierzęciem" - powiedziała Anna Smarzak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Reklama

Policjanci ruszyli za galopującym zwierzęciem. W pewnym momencie klacz, najprawdopodobniej ze zmęczenia, zwolniła. Kiedy z naprzeciwka drogę koniowi zatarasował dostawczy bus, jeden z funkcjonariuszy podszedł do zwierzęcia, złapał za uzdę, zaprowadził na najbliższy parking i przywiązał do drzewa. "Na szczęście zwierzę było spokojne" - dodała Smarzak.

10 minut później zjawił się właściciel konia. Okazało się, że klacz zerwała się wcześniej ze sznura, którym była przywiązana do ogrodzenia i krajową 12-stką... wracała do domu. Policjanci złapali ją dwa kilometry od jej zagrody.

Galopującego konia - który stwarzał niebezpieczeństwo na drodze i uciekał przed policjantami - ukarać mandatem nie można. Policjanci pouczyli właściciela klaczy, żeby jej lepiej pilnował. Gospodarz dziękował im gorąco za złapanie uciekinierki.