– Rząd wciska koncesjonariuszy w konflikt z kierowcami. Tym samym dowodzi, że nie jest wiarygodnym partnerem w przedsięwzięciach publiczno-prywatnych – mówi Maciej Grelowski, ekspert BCC.
Projekt zakłada obniżenie o 50 proc. stawek dla samochodów osobowych (z 20 do 10 groszy za kilometr) oraz motocykli (z 10 do 5 gr). Powód pomysłu, jaki zrodził się w Ministerstwie Infrastruktury, jest dość irracjonalny – zdaniem resortu zachowanie obecnych stawek grozi tym, że wpływy z ich tytułu, a także z wprowadzonego w lipcu e-myta, będą znacznie wyższe, niż pierwotnie oczekiwano. To będzie oznaczało, że Polska będzie musiała zwrócić część unijnych dotacji, dzięki którym finansowana jest budowa państwowych autostrad. Bruksela nie finansuje bowiem projektów publicznych, które mają charakter komercyjny. Wpływy z opłat powinny zatem – w myśl unijnych przepisów – pokrywać jedynie koszty ich utrzymania.
Pomysł Grabarczyka nie podoba się prywatnym spółkom zarządzającym koncesjonowanymi odcinkami autostrad. Nie wykluczają one wytoczenia państwu procesów. – Decyzję co do dalszych kroków podejmiemy po dokonaniu dokładnej analizy projektu rozporządzenia i jego wpływu na przychody naszej spółki – mówi „DGP” Robert Nowak, wiceprezes spółki Autostrada Wielkopolska, zarządzającej odcinkiem A2 między Koninem a Nowym Tomyślem. – Możliwe, że w końcu koncesjonariusze wciągną w cały spór Komisję Europejską – uważa Eryk Kłossowski, ekspert z Instytutu Jagiellońskiego.
Decyzja Grabarczyka pogorszy jeszcze popsute w ostatnim czasie relacje państwa z koncesjonariuszami. Np. w przyszłym roku sąd arbitrażowy będzie rozstrzygał spór między AW a Ministerstwem Infrastruktury. Chodzi o ponad 360 mln zł, jakie miał nadpłacić spółce rząd w latach 2007 – 2009 w ramach rekompensat za przejazd ciężarówek autostradą A2.
Reklama
Unia nie finansuje projektów publicznych o charakterze komercyjnym
Reklama