Mieszkaniec Warszawy doszczętnie rozbił swojego volkswagena. Wartość auta wpisana do polisy AC wynosiła 20 tys. zł. Ale ubezpieczyciel zaproponował odszkodowanie w wysokości 12 tys. zł. Bo tyle było warte auto w momencie wypadku – wyjaśnił.
– Wypłata kwot dużo niższych od wskazanych w umowie jest dziś zjawiskiem powszechnym – mówi Dariusz Wojtulewicz z Biura Odszkodowań Arkada, które pomaga klientom w sporach z ubezpieczycielami.
A ci wzięli się na sposób, jak zaoszczędzić na odszkodowaniach, i oferują klientom dwie wersje polis AC. Pierwsza – droższa od pozostałych o 5 – 15 proc. – z góry ustala, ile dostanie właściciel pojazdu w razie utraty (kasacji lub kradzieży) samochodu. Druga zakłada, że firma ubezpieczeniowa wyceni wartość samochodu w dniu, w którym doszło do szkody. A ma w tym dużą dowolność. Bierze pod uwagę m.in. przebieg samochodu, przebyte naprawy, a nawet miejsce zamieszkania właściciela – tłumaczy Andrzej Terlecki, adwokat z Warszawy specjalizujący się w tematyce ubezpieczeniowej. A każdy z tych czynników może spowodować obniżenie wartości samochodu.
Halina Olendzka, rzecznik ubezpieczonych, przyznaje, że problem istnieje. W 2010 roku na takie działanie ubezpieczycieli poskarżyło się jej 1130 osób. Aby uniknąć przykrego zaskoczenia, przed podpisaniem umowy trzeba ją dokładnie przeczytać. I nie warto w umowach zawyżać wartości ubezpieczanego samochodu, gdyż oznacza to tylko wyższe składki dla kierowców. A w razie nieszczęścia nie przyniesie dodatkowych korzyści.
Reklama