Tomasz Sewastianowicz: Skąd pomysł na stworzenie polskiego superauta? Czego potrzeba by zdecydować się na taki krok? Pieniędzy? Odwagi? Znajomości? Szaleństwa?

Łukasz Tomkiewicz, prezes firmy Arrinera Automotive SA: Myślę, że każdego po trochu. Przede wszystkim mnie i cały zespół łączy ogromna pasja do motoryzacji. Mam ją w sercu od najmłodszych lat. Do tej pory w szufladzie trzymam rysunki pierwszych kształtów nadwozi i wnętrz jakie szkicowałem, mając około 9 lat. Odkąd tylko pamiętam, zawsze pragnąłem, aby kiedyś w przyszłości jeździć zaprojektowanym przez siebie samochodem. I tak od pierwszych szkiców zaczęła się moja przygoda z motoryzacją.

Reklama

Projekt Arrinery Hussarya zrodził się m.in. z wielkiej fascynacji do supersamochodów, do ich ponadprzeciętnej mocy i wysublimowanych kształtów. Droga od idei do jej realizacji jest oczywiście trudna i daleka. Stworzenie supersamochodu wymaga zaangażowania ludzi z wiedzą i doświadczeniem na różnych płaszczyznach, wysokich inwestycji, ciągłego pogłębianie wiedzy, śledzenia światowych trendów i nawiązania kontaktów. Po kilku już latach pracy przy Arrinerze mogę powiedzieć z całą pewnością, że bez pasji i ogromnego zaangażowania, również emocjonalnego, całej grupy ludzi, realizacja tego przedsięwzięcia nie miałaby szans na kontynuację. To jest główną siłą napędową naszego zespołu.

Co chwilę słychać, że ktoś próbuje przywrócić do żywych legendę polskiej motoryzacji - a to Syrenę, a to Warszawę. To, co robi Pan, to budowa zupełnie nowej marki od postaw. Sądzi Pan, że Arrinera Hussarya to początek wskrzeszenia rodzimej motoryzacji?

Reklama

Nie był to nasz główny cel, ale rzeczywiście tak jest. Jestem dumny, że choć w małym stopniu przyczyniamy się do wskrzeszenia rodzimej motoryzacji.

Inicjatywy związane z nowymi odsłonami Warszawy czy Syreny są bardzo interesujące i przypominają nam o czasach, kiedy tworzyliśmy naprawdę dobre samochody. Obawiam się jednak, że w przypadku tych projektów trudno będzie przekroczyć etap koncepcyjny. Ze swojego doświadczenia doskonale wiem, jak dużo pracy trzeba włożyć, aby pomysł taki jak chociażby Arrinera Hussarya miał szansę realizacji.

Arrinera Automotive S.A.
Reklama

Sukces Arrinery to zasługa współpracy wielu ekspertów motoryzacyjnych - polskich i międzynarodowych, a także polskiej myśli technicznej reprezentowanej przez najwybitniejszych profesorów Politechniki Warszawskiej. Współtwórcą konstrukcji nośnej naszego supersamochodu, jest Lee Noble, za nadwozie odpowiada Pavlo Burkatskyy, a za projekt kokpitu - światowej sławy duet designerów Luc&Andre.

Opel, Volkswagen, Fiat mają w Polsce swoje fabryki i tu produkują samochody, którymi jeździ cały świat. Sądzi Pan, że jest szansa na stworzenie nowej polskiej marki, ale wielkoseryjnej? Dlaczego nikt do tej pory tego nie zrobił?

Uważam, że sukces można osiągnąć, produkując limitowane serie supersamochodów, które będą dziełem sztuki ludzkich rąk. Każdy z naszych supersamochodów jest połączeniem sztuki z wysokiej klasy technologią. To produkty dla ludzi, którzy szukają czegoś wyjątkowego, niepowtarzalnego, przy bardzo mocno ograniczonej podaży. Takim przykładem są samochody Pagani czy Koenigsegga. Klienci potrafią czekać na nie nawet po kilkanaście miesięcy. Z kolei wielka seria to wielkie pieniądze. Takim przykładem ostatnich lat jest amerykańska TESLA, która zainwestowała miliardy dolarów, aby w 2014 roku wyprodukować 35 tys. samochodów (a do roku 2020 chcą produkować 500 tys. rocznie). Bez dużego kapitału myślenie, aby w taki sposób nad Wisłą prowadzić globalny koncern wieloseryjny, jest tylko mrzonką.

Od pomysłu w głowie, przez rysunki do jeżdżącego auta - ile już kosztowało zbudowanie polskiego rywala Ferrari?

Stworzenie supersamochodu, takiego jak Arrinera Hussarya wymaga bardzo dużych nakładów. Prace projektowo-badawcze pochłonęły do tej pory grubo ponad 100 tys. roboczogodzin, i to na przestrzeni jedynie 7 lat. W projekt zainwestowane zostało blisko 12 mln złotych.

Na ile ocenia Pan szanse Arrinery Hussarya w rywalizacji z tuzami z klasy superaut z Włoch czy Wielkiej Brytanii?

Najlepszym testem będzie tor wyścigowy. Myślę, że rywalizacja będzie wyrównana. Dzięki modyfikacjom, które wprowadziliśmy, Arrinera Hussarya w najwyższej konfiguracji uzyskiwać będzie prędkość do 340 km/h (elektronicznie ograniczoną) oraz przyspieszenia rzędu 3,2 sekundy do 100 km/h i w 8,9 sekundy do 200 km/h.

Arrinera Automotive S.A.

Dużą przewagę nad konkurencją powinna dać zaawansowana aktywna aerodynamika, będzie to szczególnie istotne w czasie jazdy z wysokimi prędkościami. Dla przykładu: droga hamowania z 300 km/h jest o kilkadziesiąt metrów krótsza w porównaniu do supersamochodu bez hamulca aerodynamicznego. Warto zwrócić uwagę, że obecnie są tylko 4 hipersamochody na świecie z tego rodzaju rozwiązaniami, a każdy z nich kosztuje od miliona euro wzwyż. Arrinera jest piąta, za cenę znacznie niższą niż 5 mln złotych.

Na jakim etapie jest obecnie Arrinera Hussarya? Wnętrze jest już gotowe? Czego jeszcze brakuje do finalnej wersji?

Do wersji finalnej, seryjnej, brakuje już naprawdę niewiele. Na targach Motor Show w Poznaniu, które właśnie się zaczęły, można zobaczyć samochód testowy Arrinera. Bez zamaskowanego nadwozia, w konfiguracji z potężnym wolnossącym silnikiem V8 i skrzynią biegów używaną tylko w hipersamochodach. Stanowi on bazę dla dwóch wariantów, cywilnej i wyścigowej.

Wnętrze mamy już zaprojektowane. Trzeba dodać, że zaprojektowało je słynne studio Luc&Andre. Środek naszego samochodu, będzie tak samo ekskluzywny i nowoczesny jak cały projekt. Wnętrze wykończone jest najwyższej jakości skórą oraz elementami z włókna węglowego lub miedzi. Na życzenie klienta poszczególne elementy mogą być pokryte tytanem.

Silnik? Moc? Osiągi? Może planujecie wprowadzenie wersji hybrydowej?

Arrinera Hussarya to samochód dla miłośników szybkości oraz koneserów pięknego wzornictwa i doskonałej technologii. Docenią go wszyscy, dla których liczą się prawdziwe wrażenia z jazdy i adrenalina, z jaką się wiąże kierowanie supersamochodu.

Arrinera Automotive S.A.

Obecnie skupiamy się na podstawowym projekcie Arrinery, czyli samochodzie, którego sercem jest potężny V8. Jesteśmy jednak otwarci na najnowsze technologie i trendy. Bez wątpienia są nimi napędy hybrydowe i wyłącznie elektryczne. Myślę, że może to być jedna z druga jaką obierzemy w niedalekiej przyszłości. Prowadząc testy Arrinery, miałem okazję nawiązać współpracę z ośrodkiem badawczym, którego technologia umożliwiłaby stworzenie wersji elektrycznej naszego supersamochodu. Jeżeli tylko zapadnie pozytywna decyzja z naszej strony i będziemy dysponowali odpowiednimi środkami, to w przeciągu około roku od jej podjęcia, może powstać wersja elektryczna samochodu Arrinera Hussarya z silnikami o mocy 1000 KM.

Kiedy rusza produkcja? Planujecie oficjalny debiut, taki na skalę światową?

Nasze najbliższe plany zakładają wprowadzenie na rynek wyścigowego modelu Arrinery, do końca 2015 roku, a także do sprzedaży cywilnej, limitowanej serii 33 sztuk Arrinery Hussarya, w 2016 roku. Będzie to auto z najmocniejszym wolnossącym silnikiem V8 o mocy ponad 800 KM, aktywną aerodynamiką oraz wnętrzem, które będzie przeniesieniem concept samochodu (red. prototypu) do produkcji małoseryjnej. W finalizacji projektu ma nam pomóc emisja obligacji korporacyjnych, która rozpoczęła się 7 kwietnia. Dzięki niej tak naprawdę każdy ma niepowtarzalną szansę na to, by osobiście uczestniczyć w sukcesie Arrinery, pierwszego, polskiego supersamochodu. I jeszcze na tym zarobić.

Plany produkcyjne? Auto tylko na specjalne zamówienie, czy może produkcja w małych seriach?

Arrinera Automotive S.A.

Zainteresowanie zakupem Arrinery Hussarya wyraziło już ponad 200 osób, z czego 38 z Polski. Daje nam to dużą dozę pewności co do potencjału naszego projektu. Możliwości firmy w Gliwicach, w której docelowo będzie odbywał się montaż Arrinery Hussarya są znacznie większe. Oczywiście mamy już wstępne prognozy i plany produkcyjne, jednak mogą się one jeszcze zmienić. Prowadzimy także rozmowy z firmami, które są zainteresowane zakupem całych partii. Są one jednak na wstępnym etapie, dlatego też jest jeszcze za wcześnie na zdradzanie szczegółów.

Może inne wersje? Roadster lub pięciodrzwiowe auto podobne do Porsche Panamera?

Dziś skupiamy się na Hussarya 33. Sukces tego modelu będzie nowym rozdziałem w polskiej motoryzacji. Oczywiście mamy wiele pomysłów na kolejne modele Arrinery. Wiemy jednak, że pierwszy nasz produkt musi być perfekcyjny pod każdym względem. Rama Arrinery jest tak zaprojektowana, że bez problemu będzie można przekonstruować auto na wersję roadster. Pięciodrzwiowego auta nie zamierzamy produkować.

Cena? Czas oczekiwania na realizację? Jak jest za zainteresowaniem, zebraliście już pierwsze zamówienia?

Arrinera Automotive S.A.

Arrinera Hussarya będzie kosztowała około 500 tys. euro. Czas oczekiwania nie będzie krótki, ze względu na duże zainteresowanie. Do dziś otrzymaliśmy ponad 200 zapytań o możliwość zakupu auta. Wśród nich są pytania od kilkudziesięciu dealerów supersamochodów z całego świata, w tym od jednego z Chin, który ma kilkanaście salonów z tego typu samochodami.

Za stylistykę odpowiada Pavlo Burkatskyy. Sądzi Pan, że Arrinera stanie się twarzą polskiej szkoły projektowania?

Życzyłbym tego sobie oraz całemu zespołowi. Jestem dumny, że mogę pracować z tak zdolnymi ludźmi jak Pavlo. Stworzony przez niego projekt Arrinery Hussarya, moim zdaniem, zasługuje na to miano.

Pierwszy polski supersamochód to połączenie najwyższej światowej technologii i inżynierii motoryzacyjnej z nowoczesnym, dynamicznym designem. Jednym z czynników kształtujących bryłę samochodu była idea stworzenia auta dynamicznego, inspirowanego ruchem. Czyni to Arrinerę Hussaryę lekką optycznie. Auto, nawet stojąc w miejscu, wygląda jak uchwycone w ruchu.

Design Arrinery Hussarya został zaprojektowany w taki sposób, żeby sylwetka auta była ponadczasowa. Bryła samochodu jest sportowa, a zarazem elegancka. Linie są zadziorne, a ogólny kształt obły, dzięki czemu design pojazdu jest uniwersalny i będzie się podobać przez długi czas. Warto dodać, że strugi powietrza opływające auto również miały duży wpływ na kształt sylwetki, ponieważ jednym z nadrzędnych celów było osiągnięcie jak najlepszych właściwości aerodynamicznych.

Czy słyszał Pan o Syrmie? Co Pan sądzi o projekcie Polaka?

Tak, słyszałem. Piękny prototyp, który mam nadzieję zostanie kiedyś wdrożony do produkcji. Bardzo się cieszę, kiedy młodzi Polacy próbują stworzyć coś nowego. Bardzo kibicuję temu projektowi. Nasza firma planuje jeszcze w tym roku uruchomić program praktyk we współpracy z kilkoma technicznymi uczelniami w Polsce, aby promować polską myśl techniczną. Uważamy, że w Polsce nie muszą znajdować się tylko samochodowe montownie globalnych koncernów.