Pracownicy korzystający prywatnie ze służbowych samochodów powinni płacić stały ryczałt podatkowy – proponuje Ministerstwo Gospodarki

Resort gospodarki chce, aby korzyść polegająca na użytkowaniu służbowego auta do celów prywatnych była skutecznie – i powszechnie – opodatkowana. Obecnie, jak szacuje ministerstwo, większość pracowników nie odprowadza podatku z tego tytułu. Jedną z przyczyn jest to, że przepisy nie ułatwiają wyliczania podstawy opodatkowania. Resort chce to zmienić. Ocenia, że w Polsce jest około 800 tys. samochodów służbowych.

Opłata ryczałtowa dla każdego

Reklama

Według założeń do projektu ustawy o ułatwianiu wykonywania działalności gospodarczej, który trafił 11 października do Komitetu Stałego Rady Ministrów, podatek ma mieć formę ryczałtu. Podstawą jego obliczenia byłaby tzw. kilometrówka. Ministerstwo gospodarki założyło, że prywatne używanie auta obejmuje przede wszystkim drogę z pracy do domu i z powrotem, co może dawać ok. 300 km miesięcznie (tzn. 15 km dziennie przy 20 dniach roboczych w miesiącu). Wartość przysporzenia, jakie uzyskuje pracownik, byłaby wyliczana jako iloczyn 300 km oraz stawki kilometrowej – takiej, jakiej używa się np. do rozliczenia używania prywatnego samochodu do celów służbowych. Obecna stawka z rozporządzenia ministra infrastruktury za 1 km dla aut osobowych o pojemności skokowej silnika powyżej 900 cm3 wynosi 0,8358 zł. W rezultacie przy 300 km podstawa opodatkowania wyniosłaby niewiele ponad 250 zł, a każdy pracownik, który miałby do dyspozycji firmowe auto, musiałby zapłacić niespełna 50 zł podatku.

Reklama

Odpowiedź na niejasne przepisy

Obecnie przepisy nie dają prostej odpowiedzi na pytanie, jak rozliczyć takie świadczenia. Izby skarbowe na podstawie ogólnych przepisów uważają, że wykorzystywanie przez pracownika samochodu służbowego do celów prywatnych jest dla niego nieodpłatnym przychodem, od którego trzeba naliczyć PIT – według skali podatkowej, 18 proc. lub 32 proc. Firmy, które powinny być płatnikiem tego podatku (bo jest to przychód ze stosunku pracy), mają jednak techniczny problem z ustaleniem podstawy opodatkowania.

Reklama

Agnieszka Poręba, menedżer w ITA Doradztwo Podatkowe, mówi, że organy podatkowe nakazują stosowanie cen takich, jakie płaci się za wynajem samochodów na rynku. Pomija się przy tym fakt, że pracownik nie jeździ służbowym autem tak, jak wypożyczonym, choćby dlatego, że wiele godzin spędza w pracy.

Dlatego aby realnie określić przychód dla pracownika, należałoby ustalić m.in., ile godzin dziennie auto jest wykorzystywane po godzinach pracy, ile czasu zajmuje pracownikowi dojazd do i z pracy (i czy jest to prywatny użytek, czy służbowy) i czy auto stoi bezczynnie na parkingu w nocy (choć i wtedy pracownik w praktyce nim dysponuje, jeśli parkuje je pod swoim domem).

Jak zaznacza Agnieszka Poręba, aktualnie nawet jeśli przedsiębiorstwo zdecydowałoby się wprowadzić opłaty za korzystanie przez pracowników z samochodów, ale niższe niż ceny rynkowe stosowane przez firmy typu „rent-a-car”, to urząd skarbowy mógłby zakwestionować takie rozliczenia. – W rezultacie większość firm wybiera strategię bezpieczną i oświadcza przed urzędem skarbowym, że oficjalnie nie zezwala na wykorzystywanie swoich samochodów do celów prywatnych – dodaje ekspertka.

Resort gospodarki uważa, że gdyby wprowadzony został podatek, którego zasady obliczania byłyby jasne, to więcej firm i pracowników mogłoby przyznać się do używania służbowych samochodów do celów osobistych. Na tym na pewno zyskałby budżet. Dlatego Ministerstwo Finansów akceptuje tę propozycję, choć niewykluczone, że w toku prac legislacyjnych będzie starać się zmodyfikować mechanizm rozliczeń.

Jak mówi Jacek Bajson, doradca podatkowy Martini i Wspólnicy, stawka kilometrowa obejmuje koszty: eksploatacji auta, jego ubezpieczenia, napraw oraz paliwa. Przyjęcie tej stawki dla określenia dochodu z tytułu prywatnej jazdy samochodem służbowym może nie odzwierciedlać w pełni wartości świadczenia, jednak generalnie ryczałt oznaczałby duże uproszczenie rozliczeń z tego tytułu.

Jedna stawka limitu to za mało

Marta Ignasiak, doradca podatkowy w kancelarii FKA Furtek Komosa Aleksandrowicz, uważa, że wprowadzenie jednego ryczałtu odnoszącego się do ustalonego limitu kilometrów nie wydaje się optymalnym pomysłem. Jej zdaniem bardziej racjonalne byłoby zastosowanie kilku limitów albo indywidualnej ewidencji przebiegu pojazdu. Indywidualnie liczony przebieg stosowany jest obecnie w przypadku wykorzystywania aut prywatnych do celów służbowych i na tym rozwiązaniu wzorowało się Ministerstwo Gospodarki, przygotowując swój projekt. Jednak, jak zwracają uwagę eksperci, pomiędzy rozliczeniem samochodów prywatnych i służbowych jest różnica. Polega ona na tym, że pracownikowi zależy na uzyskaniu dodatkowego wynagrodzenia (zwrotu kosztów) z tytułu wykorzystywania własnego pojazdu, więc dba o dokładne udokumentowanie jego użytkowania. Trudno jednak spodziewać się, aby w przypadku wykorzystywania samochodu służbowego po godzinach pracy pracownik zachował taką samą staranność.

Jaką ostatecznie formę przyjmie projekt Ministerstwa Gospodarki, nie wiadomo. Część ekspertów spodziewa się, że kwestia limitu kilometrów będzie przedmiotem ożywionej dyskusji, np. w Sejmie lub Senacie.

Etap legislacyjny

Projekt Ministerstwa Gospodarki założeń do projektu ustawy o ułatwieniu wykonywania działalności gospodarczej, przekazany 11 października do Komitetu Stałego Rady Ministrów