Takie rozwiązanie proponują m.in. Generali, Warta czy Link 4. – Na życzenie klienta możemy wystawić pojazd na specjalnej aukcji internetowej prowadzonej przez firmę zewnętrzną – wyjaśnia Paweł Ptaszyński, dyrektor departamentu likwidacji szkód komunikacyjnych w Warcie. Nie udało się jednak ustalić, jakie firmy współpracują z towarzystwami przy sprzedaży pojazdów. Wiadomo za to, że propozycje ceny zbierane są przez 48 godzin, a potencjalni kupujący są zobligowani do zakupu auta za proponowaną cenę. Po zakończonej licytacji właściciel pojazdu nie musi jednak decydować się na transakcję.
W przypadku gdy nie uda się sprzedać auta, można naprawić je na własną rękę. Wówczas, po przedstawieniu odpowiednich rachunków, niektóre towarzystwa zwrócą koszty naprawy. – Koszty nie mogą jednak przekroczyć wartości auta z dnia kolizji – wyjaśnia Joanna Romanowska z departamentu likwidacji szkód w Generali.
Jednak ubezpieczyciel nadal wypłaca całość kwoty, jaka przypada na auto w razie orzeczenia szkody całkowitej. Czyli kiedy naprawa auta wartego 12 tys. zł pochłonie 10 tys. zł, ubezpieczony dostanie jeszcze 2 tys. zł. Część firm poprzestaje na wypłaceniu odszkodowania w kwocie przypadającej na auto w razie ustalenia szkody całkowitej.
To, jak ona jest ustalana, zależy od rodzaju polisy, z jakiej korzysta klient. – Przy polisie OC szkoda całkowita występuje, gdy koszt naprawy przewyższa wartość samochodu z dnia szkody – mówi Ptaszyński. W przypadku autocasco za szkodę całkowitą uważa się sytuację, w której koszty usunięcia szkód przekraczają 70 proc. wartości pojazdu. Odszkodowanie z tytułu AC może być również wyliczane z gwarantowanej sumy ubezpieczenia. Wówczas szkody nie powinny przekroczyć 70 proc. sumy ubezpieczenia. Bez względu jednak na to, czy chodzi o OC, czy o AC, poszkodowany otrzymuje sumę równą wartości pojazdu w dniu szkody.
Reklama